Czy warto uchylać się od lektury “Immunitetu”?

8 dni. Tyle zostało do premiery “Inwigilacji”, czyli piątego tomu z Joanną Chyłką i Kordianem “Zordonem” Oryńskim.
A jeśli ktoś się jeszcze zastanawia, czy warto sięgnąć po wcześniejszą część prawniczego thrillera, to śpieszę z pomocą.
Specjalnie dla niezdecydowanych – cztery powody, które powinny Was przekonać, że “Immunitet” warto przeczytać.

1) Brzmiało to całkiem nieźle, uznała w duchu. I nadawało się w sam raz na sprawę, dzięki której mogłaby wrócić na należne jej miejsce w palestrze (…). Tego nie osiągnie w jeden dzień. Chyba że wybroni przed zarzutami sędziego Trybunału Konstytucyjnego.

Chyłka nie bierze zwykłych spraw. Bierze beznadziejne, na których może coś ugrać. A sprawa obrony sędziego Trybunału Konstytucyjnego, któremu chcą uchylić immunitet i postawić zarzut z artykułu sto czterdzieści osiem (w skrócie – zabójstwo), do takich należy. Zdecydowanie smakowity kąsek. I nie ukryć, że współcześnie temat TK w Polsce jest dość gorący.

I na dodatek Chyłka może użyć swojej ulubionej metody w przypadku dwóch podejrzanych:

Zwrócić ich przeciwko sobie (…). Zasiać między nimi ferment, sprowadzić ich relacje do podejrzeń i pomówień, a potem sprawić, że dojdzie do otwartej konfrontacji.

2) Od Chyłki do zmyłki niedaleko. Nazwisko zobowiązuje.

W “Immunitecie” Chyłka zdecydowanie obniżyła loty, jednocześnie zwiększając procenty. Ale pomimo swoich alkoholowych ekscesów wciąż potrafi wyprowadzić wszystkich w pole. Nawet poczciwego Zordona i Kormaczysko. “Cymelium” to potwierdza.
I wreszcie – coś na co czekają wszyscy. Będzie co nieco, a nawet spore co nieco o przeszłości Chyłki.

3) Otrzymujesz tytuł przodownika pracy i odznakę zucha palestry.

Zapamiętajcie te słowa, bo Chyłka nie zwykła chwalić. A już na pewno nie Zordona.
Tylko, że w tym przypadku zasłużył. Kto jak kto, ale to właśnie on potrafił wykorzystać moment, kiedy Chyłka zdecydowanie nie domaga.
Znaczy się – chłopak się wyrabia!
I pazurki pokazuje!

4) To już jest koniec, nie ma już nic…

Ależ wręcz przeciwnie, będzie dalej i hm… więcej (tak, to ma brzmieć nieco dwuznacznie!).
I taaaakie zakończenie, które z pewnością wróci do czytelnika jak bumerang już od pierwszych stron “Inwigilacji”.
Zdecydowanie będzie to coś, czego nie będzie dało się ukryć.

Przekonani choć trochę do przeczytania “Immunitetu”?
Jeszcze zdążycie!

 

2 Odpowiedzi “Czy warto uchylać się od lektury “Immunitetu”?”

  1. Panie Mróz – pisz Pan jeszcze długo, jak chyba Grisham. Fajnie się czyta Pana. Joanna czasem za duzo opieprza Kordiana ale jakby nie kombinował Pan ,ze są razem itd – pewnie te ksiązki byłyby słabsze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*