I ja tam byłam, czyli krótko o Śląskich Targach Książki

Jak to jest, że czas przed Targami Książki zawsze dłuży się niemiłosiernie, a same Targi mijają jak z bicza strzelił? To muszą być czary!

 

W tym roku na Śląskie Targi Książki trzeba było poczekać aż do listopada. Co bardziej niecierpliwi mogli udać się pod koniec października do Krakowa, by tam wziąć udział w czytelniczym oblężeniu. Mnie w tym roku w Krakowie zabrakło, ale za to w Katowicach spędziłam praktycznie całe dwa dni targowe. Plan był prosty i dograny w czasie – kilka spotkań autorskich, dwa obowiązkowe autografy a resztę czasu – tradycyjnie już – miałam spędzić na pogaduchach i uzupełnianiu mojej biblioteczki. Prawie wyszło idealnie.

Na sobotę przypadały dwa spotkania – z Sabiną Waszut, którą z taką radością opowiada o Śląsku i o swoich książkach (najnowsza “Zielony byfyj” już w księgarniach), że z pewnością przekonała do swojej twórczości tych najbardziej niezdecydowanych. Drugie spotkanie – z Zygmuntem Miłoszewskim – z góry zapowiadało się tłumnie. Takiego poczucia humoru pisarzowi można tylko pozazdrościć i chyba nowej książki też – nie kryminału, a komedii narodowo-erotycznej, jak sam o niej mówi. “Jak zawsze” z autografem stoi już na mojej półce, czekając na wolny termin…

I oczywiście spotkanie dla blogerów, na które o mały włos się spóźniłam (ta kolejka do Miłoszewskiego!). W największym skrócie blogi, vlogi, bookstagram, instagram – starcie ich zwolenników i przeciwników, ale bez rękoczynów. Wyniosłam wiele cennych spostrzeżeń i inspiracji. Ale… przyznam się, i tak zostanę przy słowie pisanym. Będę “dinozaurem” 😉 Dzięki wielkie organizatorom – Śląskim Blogerom Książkowym.

Niedziela też upłynęła na spotkaniach. Jakub Małecki, Małgorzata i Michał Kuźmińscy i śląskie pisarki (Magdalena Majcher, Sabina Waszut, Marta Matyszczak, Marta Obuch i Augusta Docher), dywagujące o kobiecej literaturze (a gdy tyle kobiet spotka się jednocześnie na scenie, to różne rzeczy się dzieją…). I jeszcze czasu starczyło na kawałek spotkania z energią w czystej postaci – Katarzyną Pakosińską.
Każde spotkanie ciekawe, ale pod innym kątem.
Jakub Małecki – młody, zdolny a pisze tak, że emocje trzymają jeszcze długo po lekturze. Najnowsza “Rdza” już czeka na półce, a do wcześniejszych – “Dygotu” i “Śladów” koniecznie zerknijcie. Z rozbrajającą szczerością mówi, że po prostu pisze książki, które sam chciałby przeczytać. Olaboga!
Michał i Małgorzata Kuźmińscy, czyli duet od etnokryminałów (“Śleboda”, Pionek” i najnowszy “Kamień”). Opowiadali drobiazgowo o swojej pracy, o researchu, o pomysłach na kryminał, o konstrukcji bohaterów. Niezwykle rozmowni, ale i konkretni. Na pewno sięgnę po ich książkę.

A w tak zwanym międzyczasie – buszowałam po stoiskach, gawędziłam, odkryłam, że Emilia Kiereś to córka Małgorzaty Musierowicz (!) i też jest pisarką. Nie wydałam połowy wypłaty, jak to mi niektórzy wieszczyli. Ot, kilka książek i oczywiście torba na książki. I zajrzałam na wymianę książkową – tłumy niesamowite, ale udało mi się wymienić co nieco. I chyba czerpałam zwykłą radość z możliwości bycia wśród ludzi, którzy tak samo jak ja, uwielbiają książki.

3 Odpowiedzi “I ja tam byłam, czyli krótko o Śląskich Targach Książki”

  1. Również jestem zaskoczona córką Małgorzaty Musierowicz! Jak chodziłam do Szkoły Podstawowej byłam jej idolką! Przeczytałam większość jej książek i bawiłam się przy tym świetnie, sentyment pozostał! Ja już nie mogę się doczekać kolejnych targów, tych wszystkich spotkań, uścisków, zdjęć i emocji!
    Pozdrawiam!
    http://ztaksiazka.blogspot.com/

    1. Uff, nie tylko ja żyłam w błogiej nieświadomości… 😉
      A dużo się pomylę, jak napiszę, że raczej byłaś fanką Małgorzaty Musierowicz aniżeli jej idolką? 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*