„Szamanka od umarlaków” Martyna Raduchowska

“Nie miała natomiast żadnej z trzech rzeczy: ani grama szczęścia, ani krztyny pokory, ani chociażby cienia podejrzeń, że może jednak choć trochę się myli. A myliła się bardzo. W zasadzie we wszystkim”.

Zacznijmy od tego, kim Ida Brzezińska nie chciała zostać. Otóż, w planach Idy nie było miejsca na zostanie dyplomowaną wiedźmą. Ani na bycie medium, banshee czy szamanką. Chciała żyć jak normalny człowiek, być traktowana po ludzku w niemagicznym świecie. Tylko że chcenie lub niechcenie Idy świat miał za nic. Dziewczyna urodziła się w znamienitym magicznym rodzie i ciężko było uwierzyć, że nie posiada żadnego daru. Owszem, posiadała, ale absolutnie nie zamierzała się chwalić, że widzi nieżywych. I miała też Pecha – uporczywego, złośliwego i niepoprawnie pracowitego. A to dopiero początek tej całej historii, w której w życiu Idy wiele rzeczy dzieje się wbrew jej życiowym planom. Nie zwykła przecież chadzać na kompromisy, ale daru nie można się pozbyć. Ale można nauczyć się z nim żyć. Tylko co z tego wyniknie i dokąd to wszystko zaprowadzi Idę, nową szamankę od umarlaków?

„Dar jest jak topielec. Zawsze tam będzie i choćbyś nie wiem, jak starała się go utrzymać w tajemnicy, ukryć przed światem, nie myśleć o nim, zapomnieć, któregoś dnia wypłynie na powierzchnię”.  

„Szamanka od umarlaków”, wznowiona w 2024 r. przez Wydawnictwo Mięta, zawiera dość rozbudowane opowiadanie „Maszkarada”. Napisane dojrzalszym językiem, daje pełniejszy obraz tego, jak wyglądało życie Idy zanim w pełni rozlał się jej bunt. Bywało smutno, zwłaszcza gdy jest się dzieckiem a potem nastolatką, która zawsze więcej dawała aniżeli dostawała. W świecie magicznych zaklęć, eliksirów, świąt lunarnych i słonecznych, Ida czuła się zwyczajnie zielona. To nie był jej świat, zwłaszcza że jej rodzicielka kombinowała nieustannie i niemożebnie, by jednak wskrzesić w niej dar. Przeczytanie „Maszkarady” zdecydowanie ułatwia zrozumienie tego, od czego w „Szamance od umarlaków” Ida chce uciec. Nawet wyjazd na studia do Wrocławia i konsekwentne buntowanie się, na niewiele się zdaje.

„Medium nie jest od ratowania życia (…). Medium ma dbać o to, by duchy pozałatwiały wszystkie zaległe sprawy, zamknęły rozdział pod tytułem „życie ziemskie” i szczęśliwie rozpoczęły drugi „życie pozaziemskie”.

„Szamanka od umarlaków” jest pewnym ewenementem w mojej biblioteczce. Moje ostatnie książkowe kontakty z wiedźmami, szamankami, duchami i całym tym magicznym światem miały miejsce dawno temu. Bardzo dawno temu. Ale nie żałuję powrotu. Ida Brzezińska od początku przykuwa uwagę – wolą walki, swoim zadziornym charakterem i buntowniczym nastawieniem wobec niechcianego daru. Mówi co myśli, działa impulsywnie jakby chciała, by ktoś wreszcie zaczął liczyć się z jej zdaniem. Ale w świecie, w którym przyszło jej żyć, mało kogo to interesuje. Uwielbiam jej cięty język, przekomarzania się, ironiczne podejście do mniej lub bardziej żywych postaci (ciocia Tekla!) i sytuacji, w które zostaje wplątana. A wydarzenia, z którymi przyszło jej się zmierzyć, są natury sensacyjno – kryminalnej, z nieczystymi mocami i innymi rzeczami, o których zwykły człowiek nie ma pojęcia. I których lepiej, by nie zobaczył. Zdecydowanie, atmosfera wokół Idy robi się duszna…

W całej tej historii mnóstwo jest czarnego humoru i… Pecha, który broi jak tylko nadarzy się ku temu okazja. A wspominałam już o łapaczu snów, który jest przeuroczy, gdy merda ogonkiem i funkcjonuje w myśl zasady – jesteś tym, co jesz? Świetnie się to czytało! Historia pełna niespodzianek, z buntowniczą przewodniczką i zwrotami akcji nie z tego świata…

„No bo skoro Mahomet nie może przyjść do góry, to góra przyjdzie do Mahometa. I zrobi mu taką awanturę, jakiej świat nie widział. I zaświat też nie”.

__
Martyna Raduchowska „Szamanka od umarlaków
Wydawnictwo Mięta

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*