
„Potrójny blef” Karolina Morawiecka
„Ale teraz jest trzydziesty drugi rok, a ja mam prowadzić śledztwo, nie rozpytując, tylko trzymając rękę na pulsie”.
Doprawdy, nie powinniśmy się dziwić rozgoryczeniu Ewarysta Grzebinogi, któremu nadchodzące śledztwo przysporzy wielu trosk i przyniesie awans lub spektakularną degradację. A dyskrecja będzie nad wyraz wskazana, gdyż Żubrynówka – dworek szanownego profesora Żubrzyńskiego – została skalana nieboszczką, w postaci służącej. Nikt nie chce skandalu nieopodal Pieskowej Skały, w dodatku pełnej znamienitych gości przybyłych na ojcowski rajd górski. Śledztwo komplikuje się jeszcze bardziej, gdy okazuje się, że służąca nie pochodzi z Żubrynówki a osobliwy ubiór zdecydowanie jej nie przystoi… Co jeszcze może się nie zgadzać?
„Śmierć zmienia nawet najszlachetniejsze rysy”.
Ewaryst Grzebinoga musi grać takimi kartami, na które mu pozwolono, ale to nie oznacza, że jest osamotniony w swojej działalności dedukcyjnej. Dość nieoczekiwanym wsparciem okazują się młody medyk, Dionizy Porckolanko i panna Konstancja Tatarewiczówna, przebywająca na gościnnym pobycie w Żubrynówce. A morderca tylko czeka, by uderzyć ponownie, wiodąc na manowce, raz po raz, nasze nietypowe śledcze trio… Gdzie tu logika, gdzie szukać motywu działania mordercy? I dlaczego znajomość tajników damskiego ubioru może tak bardzo skomplikować śledztwo?
„Potrójny blef” to przednia uczta literacka, w której kryminalna zabawa w kotka i myszkę z czytelnikiem trwa w najlepsze. Śledczym nieustannie przybywa trosk, gdyż niepasujące do siebie elementy odciągają uwagę od meritum sprawy. Słowne bitwy na argumenty, tezy i śmiałe wnioski co rusz kończą się tak samo, czyli na poddawaniu wszystkiego w wątpliwość. A czasem wystarczy tylko w odpowiedniej chwili wytrzepać z buta uwierający kamyk… Ale o tym ciiii!
„Dlatego w chaosie staramy się dopatrywać sensów, których,
jestem o tym przekonany, w gruncie rzeczy tam nie ma”.
W tej historii kryminalnej uwagę przyciągają też barwne postacie, o równie barwnych personaliach. Chociaż, nie powiem, nieco drżałam, bo im dalej w las, tym miałam wrażenie, że Ewaryst, Dionizy i Konstancja coraz bardziej podupadają na zdrowiu i wierze we własne siły i przekonania. Konstancja jest charakterną panną, którą dość mocno uwierają ówczesne normy społeczne. Przysłowiowe tuptanie nóżką wobec tego, co się powinno (a czego zdecydowanie się nie powinno!) prowadzi do mniejszych lub większych niezręczności, które rodzina stara się kamuflować. Ale błysku dedukcji nie można jej odmówić, co zresztą znajduje spore uznanie w oczach śledczych. I naprawdę wyróżnia się na tle innych kobiet, które zwyczajowo tylko plotkują, mdleją na potęgę lub przewidują hańbę w postaci staropanieństwa młodego pokolenia (tu prym wiedzie hrabinowa zołzowatość, w osobie Marii Józefy de domo Mączyńskiej, primo voto Hawryniewicz, secundo voto Kulwiec). Zresztą, na tle dystyngowanych panów, dla których dyskrecja, reputacja i brak skandali są priorytetami – również. I wobec takich męskich postaw, choćby Ewaryst i Dionizy stawali na głowie i chcieli złapać mordercę i zapobiec kolejnym ofiarom, to mogą li i jedynie trzymać rękę na pulsie i być dyskretnym. Na szczęście pokojówki i służące są zdecydowanie mniej dyskretne, chociaż o zmarłych źle się nie mówi…
W „Potrójnym blefie” zagadka kryminalna będzie Was frapować do samego końca, bo niby wszystko wiadomo już wcześniej, ale nie dajcie się zwieźć… A to wszystko w urokliwej scenerii Pieskowej Skały i okolic, w zacnym towarzystwie z wyższych sfer i z równie zacnymi automobilistami, gdzie prym wiodą ploteczki, skandale, awanse, flirciki, zdrady i… żarciki niejakiego Witkacego. I do tego dedukcja! Dedukcja ponad wszystkie konwenanse i kwestie polityczne, bo przecież to tak nie uchodzi, by mordercy wszystko uszło płazem…
___
Karolina Morawiecka „Potrójny blef”
Wydawnictwo Harde