
„Na popiół” Jiří Březina
“Każdą zagadkę da się logicznie wyjaśnić. Strażak nie wierzy w cuda. I wy, policjanci, też nie powinniście”.
Kiedy myślisz, że żaden literacki pomysł na nieboszczyka nie jest ci obcy, pojawia się Jiří Březina i jego najnowszy kryminał „Na popiół”. Ciężko nie zwrócić uwagi na nieboszczkę, która w większości spaliła się podczas pożaru w mieszkaniu. Ocalał tylko jej fragment – od kolan w dół. A zagadkowego charakteru zbrodni dopełnia fakt, że nic innego nie uległo spaleniu.
Tomáš Volf doskonale zdaje sobie sprawę, że jego pierwsze śledztwo w peryferyjnej, praskiej komendzie będzie nietypowe i raczej prowadzone w osamotnieniu. Nowi koledzy nie pałają do niego sympatią, raczej tylko tolerują jego obecność. Szukając tropów i odpowiedzi Volf natrafia na pamiętnik młodej kobiety, Veroniki, która odsiaduje wyrok za łudząco podobny pożar sprzed lat.
„Na popiół” jest kryminałem treściwym, ba – rzekłabym minimalistycznym, ale w dobrym znaczeniu tego słowa. Ma mniej niż 300 stron, czyli nie powala objętością, ale pomimo tego potrafi przykuć uwagę do końca. Jiří Březina nie marnuje czasu czytelnika na zbędne „zapychacze”, co nie oznacza, że nie stara się uśpić jego czujności i odwrócić uwagi. Świadomie buduje fabułę na bazie kontrastów, najpierw przeplatając śledztwo ws. pijaczki z dość infantylnym pamiętnikiem Veroniki, by później zestawić współczesne śledztwo z tym, co przed laty stało się w domu dziadka dziewczyny. I, o dziwo, sprawa z przeszłości stopniowo zaczyna zagarniać całą uwagę czytelnika.
Oczami Volfa podpatrujemy i analizujemy mikrospołeczność Kačínova, w którym Veronika spędzała pamiętne lato, przekonana, że to właśnie jest jej miejsce na ziemi. Wciąż żyjąc wspomnieniami beztroskiego dzieciństwa, nie zauważała zmian w swoim otoczeniu, niekoniecznie tych dobrych. Czy naprawdę „swój” może tak szybko stać się „obcym”?
Obco w Pradze też czuje się Volf. Ale rola samotnego wilka w służbie sprawiedliwości bardzo mu pasuje i nie będzie chciał tego zmieniać, aczkolwiek utrudnia mu to pracę. Jeszcze przyjdzie czas, by oswoić praskie uliczki, szemrane meliny i lokalnym złoczyńców. Chociaż jego upartość to duże ryzyko, które może go doprowadzić zarówno do awansu, jak i do patrolowania ulic stolicy.
Dość długo zastanawiałam się, czy wolne tempo śledztwa powinnam uznać za zaletę czy wadę. Z jednej strony śledztwo nietypowe, Volf ma tylko dwie ręce i nie zna terenu, ale to przesiadywanie w praskich melinach długo nic nie wnosiło. Z drugiej strony – policyjne pościgi, sprawdzanie tysiąca tropów czy strzelaniny pasowałyby do tego śledztwa jak pięść do oka. W tej sprawie nie liczy się kolejny podpis przełożonego na aktach zamykających sprawę a cierpliwość, wytrwałość i poczucie sprawiedliwości.
___
Jiří Březina „Na popiół”
Wydawnictwo Afera