“Boska proporcja” Piotr Borlik

“Chciałem oddać hołd twórcy tego rarytasu. Tak jak ty próbujesz oddać hołd dawnym geniuszom, którzy potrafili dostrzec prawdziwe piękno. Czyż to, co robisz, nie jest kopiowaniem czyichś dokonań? 

Żaden zabójca nie lubi, jak ktoś kradnie mu publikę, robiąc bardziej efektowne show. A właśnie taka sytuacja spotkała Roberta Mazura w palmiarni Parku Oliwskiego. Równie makabryczne, jak i pięknie zaaranżowane zwłoki kobiety sprawiają, że chwilowo zapomina o swojej ofierze, podziwiając cudze dzieło. Gniew (jak kto śmiał!) miesza się z zachwytem nad tym ‘dziełem sztuki’ a powstały w głowie mętlik może ukoić tylko wizyta u terapeuty.

Sprawę prowadzi komisarz Agata Stec – kobieta o dość ognistym charakterze, co nie przeszkadza jej w skutecznym łapaniu morderców i psychopatów. Jedyną osobą, z którą dzieli się swoimi spostrzeżeniami jest jej brat – Artur Kamiński, sławny psycholog.

Ogień i woda

Aż trudno sobie wyobrazić, że Agata i Artur to rodzeństwo. Ona czerpie z życia garściami, jest impulsywna a w pracy, zdominowanej przez mężczyzn, wypracowała sobie (łokciami, rękoczynami i ostrym językiem) swoje miejsce. Owszem, daleko jej do ideału z tymi jej wszystkimi uzależnieniami, ale w pracy nikt nie powinien jej rozliczać z życia prywatnego, prawda?

Artur jest jej przeciwieństwem. Chłodny, opanowany, skryty a przy tym wyśmienicie gotuje. Nie za wiele mówi o swojej pracy – bo przecież nie może. Ale za to może wybierać sobie swoich pacjentów (!), z reguły celując w przypadki ciekawsze, bardziej skrzywione. O dziwo, Agata ufa mu do tego stopnia, że wtajemnicza w śledztwo.

Mistrz i naśladowca?

No właśnie śledztwo… Zaczynając czytać “Boską proporcję” był jeden psychopata, szybko dołączył do niego drugi. Kończąc – stwierdziłam, że jest ich stanowczo za dużo. I do tej pory nie wiem, który z nich był bardziej szkodliwy. Ale czytało się wybornie, tym bardziej, że morderca był na wyciągnięcie rąk policji. Blisko a jednak daleko.

Czytelnik ma zdecydowaną przewagę nad policją, która nieco miota się w liczbie morderców. Jeden? A może jednak dwóch? Mistrz i naśladowca? Artysta i zwykły rzemieślnik? Paradoksem tego kryminału jest to, że od początku znamy personalia jednego z morderców. Mało tego – jest pełnoprawnym bohaterem tej książki. Jego narracja nie jest szczątkowa, jak to bywa w większości przypadków. Otwarcie mówi o swojej motywacji, o głosach w głowie. I żeby było jeszcze ciekawiej – na każdym kroku utwierdza się go w przekonaniu, że czyni dobrze!

Kryminał na opak?

Po przeczytaniu “Boskiej proporcji” byłam skonsternowana. Jakby w tym kryminale wszystko było na opak. Przywykłam do tego, że dopiero wraz z ostatnią stroną odkryję mordercę. A tutaj – od razu by się tak wydawać mogło – wjechało danie główne. Mordercą jestem Ja! I basta!

Ale nie doceniłam autora, oj nie. To, co wzięłam za danie główne, było zaledwie wykwintną przystawką. A pozostając w żargonie kulinarnym – pochłaniałam łapczywie kolejne strony, czasami aż krztusząc się z wrażenia… A tak na dobre się zakrztusiłam przy motywie. Z wrażenia, że autor tak udanie połączył krwawe dzieło mordercy z naukowymi ciekawostkami i światem wielkich ludzi.

Zazdroszczę Wam, że taka uczta czytelnicza jeszcze przed Wami. Chociaż… towarzyszy mi niejasne przeczucie, że ludzka psychika stawia coraz więcej znaków zapytania, aniżeli można przypuszczać…

_____

Piotr Borlik “Boska proporcja”
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data premiery: 12.03.2019 r.

2 Odpowiedzi ““Boska proporcja” Piotr Borlik”

  1. Nie da się ukryć, że “Boska proporcja” to wielka i wyborna uczta czytelnicza. Świetnie napisana historia, która wciąga i choć już na początku wszystko wydaje się jasne, fabuła może bardzo zaskoczyć. Zdecydowanie polecamy! Świetna recenzja! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*