“Dziki seks. Niesamowite, zaskakujące i absolutnie porażające fakty z życia intymnego zwierząt”
“Czy w seksie chodzi o bliskość?
Miłość?
Namiętność?
Prokreację?
Odpowiedź brzmi: o każdą i żadną z tych rzeczy”.
“Dziki seks” to niewątpliwie chwytliwy tytuł. Ale wszystkich, którzy myślą, że kryje się pod nim tylko stos zabawnych i smakowitych (a nawet niesmacznych) historyjek z życia intymnego zwierząt, muszę rozczarować.
Dr Carin Bondar – “biolog od seksu zwierząt” zadbała o to, by ta książka uświadomiła innym, jak bardzo natura potrafi być kreatywna. Autorka zebrała setki zaskakujących faktów, opisując je z humorem i popierając przykładami. By w tym wszystkim się nie pogubić, książkę podzielono na trzy części: Spotkanie, Seks i Następstwa.
Część pierwsza barwnie opisuje, ile to zwierzęta muszą się nakombinować, by na swojej drodze spotkać właściwego i najlepszego partnera. Śpiewają, kuszą feromonami (a tymczasem ludzie myją się na potęgę, by zabić swój naturalny zapach!), propagują rozwiązłość (poliandria), są łase na podarki (“bo dobre geny nie wystarczą”) a ich jaskrawe ubarwienie mocno przyciąga płeć przeciwną – zarówno samiczki, jak i drapieżników…
“Jaki pożytek z bycia pięknym, jeśli nie pożyjesz na tyle długo, że się rozmnożyć?”.
A przechodząc do meritum, czyli samego seksu. W założeniu ma być przyjemnie, a tu takie rzeczy wychodzą na jaw! Hermafrodytyzm (obojnactwo), masturbacja, seks międzygatunkowy (zoofilia), homoseksualizm, dzieciobójstwo, kanibalizm… Zapewne pomyślicie – same wynaturzenia? Ależ skąd, to sama natura, chociaż czasami brzmi jak kronika kryminalna…
Część trzecia, ostatnia, opisująca następstwa seksu – czyli kilka przykładów tego, jak odmienne są techniki rodzicielskie. O samcach, które rodzą swoje dzieci (ach, te koniki morskie!), o maltretowaniu potomstwa, bratobójstwie i piractwie lęgowym. I znowu zrobiło się strasznie…
Mam nadzieję, że choć trochę Was zaciekawiłam i sięgniecie po tę książkę. Jest pełna przedziwnych, zabawnych i też gorszących scen z życia intymnego zwierząt. Chociaż to pozycja popularnonaukowa, będzie czytać z wypiekami na twarzy. Owszem, napotkacie tam terminologię, ale zaserwowaną w bardzo przyjacielski sposób. I z pewnością uśmiechniecie się na widok niektórych podrozdziałów – “Krokodyla daj mi, luby””, “Puszczalskie”, “Poproszę to samo, co tamta pani”, “Zmęczone starsze panie i lubieżni starcy”.
P.S.
Polecam do czytania w plenerze. Mimowolnie zaczniecie podglądać otaczające Was owady, robaczki, ryby, czy ptaki, po cichu zastanawiając się, co tak naprawdę wyczyniają…