Evžen Boček – relacja ze spotkania autorskiego
O człowieku, który jest zadziwiony swoją popularnością – tak w skrócie można by podsumować to spotkanie.
Katowicki Bookszpan i krótkie spotkanie z fanami było dla autora przystankiem w drodze na… spotkanie w Raciborzu.
Cóż, rozchwytywany jest!
Ale chyba nie ma co się dziwić, bo książki “Ostatnia arystokratka” i jej kontynuacja “Arystokratka w ukropie” są rewelacyjne. Szkoda, że autor zapomniał zaznaczyć na wstępie, że nie należy ich czytać w miejscach publicznych, bo z reguły kończy się to niepohamowanym chichotem, licznymi parsknięciami i potokiem łez radości.
Ale wracając do autora.
Człowiek skromny, zadziwiony wieloma rzeczami, które zaczęły się dziać po wydaniu jego książek:
- Nie rozumie, dlaczego w Polsce na spotkania autorskie chodzą ludzie, którzy już (!) przeczytali jego książki.
- Tak, on naprawdę pracuje jako kasztelan.
Tak, to jest normalna praca.
I wcale nie jest nudna, bo zawsze coś się dzieje.
A nawet jak panuje względny spokój, to zawsze można liczyć na nietoperze, które załączają nocą alarm. - Nie, zupełnie nie ma pojęcia, jakim cudem udało mu się sprzedać ponad 100 tysięcy egzemplarzy “Arystokratki…” w Czechach.
- Tak, to prawda, że jego żona nie jest w stanie przeczytać jego książki.
Lektura kilku stron zawsze kończy się w ten sam sposób. Śmiechem do łez.
I wyprostujmy jeszcze pewien fakt. Na zamku w Miloticach nie ma żadnego psa, nawet jeśli w książce jest mowa o dwóch dogach. O braku psów najbardziej przekonała się pierwsza dama Republiki Czeskiej, która przywiozła dla nich kości…
I na zakończenie – stos dobrych wiadomości!
1) będzie trzecia książka o arystokratce! W Czechach już jest, w Polsce będzie… w styczniu 2018 r. Czekamy wytrwale! I nawet jest pomysł na czwartą 😉
2) Evžen Boček zaczął pisać książkę na poważnie. W połowie pierwszej strony zorientował się, że nic z tego nie będzie. Dzięki Bogu.
A ja oczywiście wyszłam ze spotkania z książką z autografem! “Dziennik kasztelana” jest mój, tylko mój 😉
Tu jest wielka przewaga czytania książek w oryginale, nie trzeba czekać na przekład oraz zachowuje się spokój i zdrowe zmysły przy czytaniu – bez myśli w stylu “Czy ten tłumacz w ogóle zna język z którego tłumaczy?”. Sprawdzone info 😉
PS. To czy Dziennik Kasztelana jest tylko Twój, drogi Szpiegu, to się jeszcze okaże. 😉
Boček ma szczęście i tłumacza pierwsza klasa. Widziałam na żywo i słyszałam 😉 Ale kusi, żeby przeczytać część trzecią w oryginale… Zwłaszcza, że się wie, jak się rozpoczyna 😀
PS. Na razie mój :O