Wywiad z Magdaleną Walą (cz.II)
Dlaczego książka “W sercu wroga” nie powinna stać się lekturą? Czy istnieje złoty środek pomiędzy decyzjami serca i rozsądku? O tym przeczytacie w drugiej części wywiadu.
——————————————
Wojna boleśnie weryfikuje życiowe plany i marzenia. Patrząc przez pryzmat historii Amalii i Piotra, czy w takim świecie istnieje złoty środek pomiędzy decyzjami serca i rozsądku?
Uważam, ze w takich czasach przede wszystkim zdaje się egzamin z człowieczeństwa. A wszystko odczuwa się bardziej intensywnie. W czasie pokoju żyjemy sobie spokojnie przejmując się tak naprawdę błahostkami. Wojna niszczy poczucie bezpieczeństwa do tego stopnia, że człowiek koncentruje się na zapewnieniu sobie i rodzinie środków koniecznych do przeżycia. Ludzie podejmują inne decyzje, starają się żyć każdym dniem, ponieważ zdają sobie sprawę, że następny poranek może już dla nich nie nadejść. Jednak bezpieczeństwo to nie tylko zapewnienie żywności, ale również poszukiwanie wsparcia, które dają najbliżsi. I to generuje silne emocje. Człowiek w pewnym momencie przestaje kalkulować i nie tylko żyje, ale również i kocha „tu i teraz”.
„(…) nikt tak naprawdę nie traktował Mazurów jak pełnoprawnych obywateli. Od wieków stanowili gorszy gatunek ludzi i musieli się z tym pogodzić”. Dlaczego tak III Rzeszy zależało, by pozbawić Mazurów tożsamości?
Nie tyle chodziło o pozbawienie tożsamości, co o ujednolicenie społeczeństwa według preferowanego przez władze wzorca. Pełnoprawni obywatele III Rzeszy mieli być Niemcami. Obowiązywały tezy rasistowskie, więc w Niemczech nie było miejsca dla innych grup narodowościowych, w tym Żydów czy Słowian. Mieli zostać wyeliminowani. Reszta, uważana za rasowo dość wartościowa, mogła się przydać w budowaniu potęgi państwa, zatem zostali przeznaczeni do germanizacji. Tak postępowano zarówno ze Ślązakami, Warmiakami, jak i z Mazurami. Pozostali mieli dla Niemców niewolniczo pracować jak opisywani przeze mnie robotnicy przymusowi.
We wstępie do książki umieściła Pani cytat z przemówienia „Nie bądź obojętny” Mariana Turskiego. Czy te słowa mają dla Pani szczególne znaczenie?
Te słowa są dla mnie ponadczasowe. Kiedy przestajemy akceptować inność, zaczynamy okazywać obojętność wobec prześladowań, tak naprawdę wyrażamy zgodę na zło. Nie reagujemy, tylko odwracamy wzrok. Znajdujemy się wtedy o krok od tego, aby nasza obojętność, często podsycana lękiem przed nieznanym, przerodziła się w brak tolerancji i w końcu agresję. A to już przepis na katastrofę. Taką jaką była choćby II wojna światowa.
„W sercu wroga” to początek nowej serii. Czy od początku miała już Pani pomysł na tytuły wszystkich tomów, jak i całej serii?
Zazwyczaj z tytułami mam ogromny problem, lecz tu nasuwały mi się same i wynikały z treści kolejnych części. Robocze tytuły mają jednak to do siebie, że nie zawsze stają się tytułami jakie czytelnik widzi na okładce. Czasem kiedy powieść znajduje się w wydawnictwie pojawia się inny, bardziej trafny tytuł i wtedy ten roboczy ulega zmianie. Sama jestem ciekawa, jak będą brzmiały ostateczne tytuły wszystkich tomów serii.
Gdyby książka „W sercu wroga” była jedną z lektur szkolnych, to jakie przesłanie z niej płynące powinno najbardziej utkwić w pamięci młodemu pokoleniu?
Mam nadzieję, że „W sercu wroga” nigdy nie stanie się lekturą. Nie ma nic gorszego niż czytanie książek z przymusu. Jednak chciałabym, żeby czytelnicy, którzy sięgną po lekturę mojej powieści odkryli, że wartość człowieka nie ma nic wspólnego z narodowością, kolorem skóry czy wyznawaną religią. Ważne jest to, co kryje się wewnątrz. W jego umyśle i sercu.
—————————-
Jeśli przegapiliście pierwszą część wywiadu, to znajdziecie ją tutaj!