“W miasteczku długowieczności” – Tracey Lawson

Co może robić Brytyjka w Campodimele – małym miasteczku w samym sercu Włoch? Ni mniej, ni więcej – tylko zagląda mieszkańcom do garnków.

Nos dziennikarski doprowadził Tracey Lawson do Campodimele, jednej z wielu urokliwych włoskich wiosek. Z tą małą różnicą, że o jej mieszkańcach mówi się nadspodziewanie dużo i to nie ze względu na ich niezwykłą urodę, czy dostatnie życie, ale ze względu na… ich wiek. 95 lat. Tyle przeciętnie żyją mieszkańcy Campodimele. To z pewnością robi wrażenie, zważywszy na fakt, że w Europie mężczyźni żyją średnio 75 lat, a kobiety – 82.

Przyjechałam do Campodimele z nadzieją, że dowiem się jak dłużej żyć, ale odkryłam coś znacznie ważniejszego – jak żyć dobrze – pisze autorka. Jej opowieść to zapis 12 miesięcy z życia mieszkańców Campodimele, których niezwykła gościnność pozwoliła odkryć i co ważniejsze – zasmakować w ich kulinariach. Bogactwo smaku przygotowywanych potraw ma swoje źródło w starannie dobieranych składnikach – tutta roba nostra – jak mawiają mieszkańcy, czyli tylko nasze rzeczy. Oliwki zbierane już w styczniu z pobliskich gajów, marcowe dzikie szparagi, czy kwietniowy bób, który zwiastuje nadejście wiosny. Z kolei lipiec przynosi słodkie ziemniaki i wiśnie amarene, no i oczywiście długie bakłażany. Sierpień upływa pod znakiem tajemniczych cicerchie, które są symbolem miasteczka, nie wspominając już o smakowitych truskawkowych winogronach zbieranych w październiku. I tak można by wymieniać w nieskończoność…

Ale składniki to nie wszystko – jest coś, co nadaje im wyjątkowy charakter. To ludzie, którzy tworzą te potrawy. Wnoszą do nich swoją radość, z którą witają każdy nowy dzień. Równie ważny jest szacunek do darów Matki Natury, bo tylko harmonijny kontakt z naturą w połączeniu z ciężką pracą gwarantują im szczęście – jeśli poświęcisz dzień lub dwa, przez cały rok będziesz się mógł cieszyć efektami swojej pracy. I właśnie ta prostota i codzienne rytuały stanowią sedno przepisu na długowieczność mieszkańców Campodimele.

Tam od wieków ludzie żyją w ten sam sposób, w zgodzie z naturą. Produkty z „zewnątrz” ograniczają do minimum, starając się maksymalnie wykorzystać to, co mogą znaleźć w swoim przydomowym ogródku, czy pobliskim lesie. Choćby sos pomidorowy, czy makaron – z łatwością można je kupić w sklepie, ale nawet w połowie nie będą tak smaczne jak te casereccio, czyli domowej roboty, przechowywane w cantinie. Cantina jest czymś w rodzaju spiżarni, ale myli się ten, kto myśli, że to tylko pomieszczenie. To także zapis ostatnich zbiorów, ale także zapowiedź tego, co pojawi się na stole w nadchodzącym roku.

Obraz życia w Il Paese dell’Eterna Giovinezza, czyli w miasteczku wiecznej młodości Tracey Lawson dopełniła przepisami. Zebrała ponad 100(!) oryginalnych przepisów na dania kuchni włoskiej, które czasami zaskakują swoją niewiarygodną prostotą – np. frittata z szalotkami, ciasto migdałowe, nadziewane pieczone bakłażany i wiele, wiele innych. I co ważne – podane są dokładne proporcje składników, bo bardzo często Włosi mówiąc o składnikach używają określenia a chi piace, czyli ile chcesz. I dołączono niezwykle barwne ilustracje potraw, które tylko utwierdzają czytelnika, że wszystkie opisywane potrawy są nie tylko zdrowe, ale z pewnością stanowią też ucztę dla podniebienia. Wyjątkowy jest także mini słowniczek włoskich pojęć używanych w kuchni, dzięki któremu już nazwa żadnego składnika nie będzie brzmiała tajemniczo.

_____

Tracey Lawson “W miasteczku długowieczności. Rok przy włoskim stole”
Wydawnictwo Czarne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*