„Nadzieja od zwierząt” Agnieszka Kuchmister

„Nie wszyscy wierzą w to, że czas istnieje. Niektórzy uważają, że stworzyli go ludzie, a jeszcze inni powiadają, że po prostu nadali imię czemuś, czego ani nazwać, ani opisać się nie da”.

Agnieszka Kuchmister znowu to zrobiła. Napisała o magicznym świecie w taki sposób, że myśli czytelnika natychmiast odpływają hen, hen daleko, do Sokołowa, do maleńkiej chatki Dziubów i do ogrodu skrzącego się niebieskimi kwiatami.
Tym razem przewodniczką po świecie jest Nadzieja Dziuba, córka Florentyny i Siemiła, ta, której serce zostało stworzone do współodczuwania cierpienia zwierząt. Młoda kobieta nigdy nie była sama, zawsze dreptały u jej boku koty, psy, lisy, świnia Mariola, słychać było sowie pohukiwania czy trzepot ptasich skrzydeł, poskładanych jej delikatnymi rękoma. Czytała w ich myślach, każdą cząstką siebie czuła ich cierpienie. Ich ból był jej bólem, coraz bardziej osłabiając i tak już delikatną jej osobę.

„Dziwnie to wszystko jest ułożone, myślała. Życie życiu nierówne, nawet w latach do przeżycia się mijamy. Dla człowieka to gorzej, że żyje dłużej, bo przez jedno życie kilka razy będzie miał złamane serce przez zwierzęcą śmierć”.

Taka już była Nadzieja, wrażliwsza, delikatniejsza, bliższa zwierzętom aniżeli niejednemu człowiekowi. Ale nie tylko o niej jest ta opowieść, bo sokołowscy mieszkańcy też snują swoje przemyślenia. A to Siemił wciąż rozważa o słońcu, planetach i liczbach; Florentyna rozmyśla nad biegnącym czasem i rzeczami, które się wydarzyły albo które mogłyby się nie wydarzyć. Siostra Nadziei, Jaśmina, śni sny prorocze a Niestek, cichy chłopak, pozostawia za sobą zapach rozkwitających hiacyntów. Stara Makówka modli się żarliwie, ksiądz Rosiczka walczy z posępnym cieniem a polana ze spopielałymi drzewami w Lisim Lesie przypomina o złu, które zapadło w niespokojny sen. Gdyby tylko ludzie chcieli słuchać, gdyby tylko właściwie odczytywali znaki, wtedy może wiele złych rzeczy by się nie wydarzyło.

„Ludzie zawsze musieli wszystko nazywać, określać, rozgraniczać i wartościować. Dzielić na normalne i nienormalne, jakby po prostu nie mogli się skupić na byciu”.

Ten rodzaj niepokoju każdy czuje, ale nikt nie chce nazwać wprost, sprecyzować, nadać mu kształt. Mieszkańcy wiedzą, że są miejsca, które należy zostawić w spokoju, nie wracać do przeszłości, zamknąć drzwi i umysł przed zwiadami i ukradkiem przemykającymi postaciami.

„Nadzieja od zwierząt” jest opowieścią nostalgiczną, z pogranicza snu i jawy. Opowiada o celebrowaniu życia, o bliskości z rodziną i naturą, o tym, co w życiu jest ważne. Czas w tej opowieści biegnie szybko w chwilach szczęścia, a to zwalnia w chwilach, gdy ludziom cierpienie odbiera dech w piersiach a serce zdaje się pękać na milion kawałków. Podpowiada, by wsłuchiwać się w głos natury, bicie leśnego serca.

W tej książce nadzieja miesza się z niepokojem. Zło może wrócić, zwierzęta wciąż będą cierpieć, miłość wciąż będzie łamać serca. Ludzie pojawiają się na świecie, by z niego odejść i zostawić pustkę. Świat niby jest ten sam, ale jednak inny… Bo naturalną koleją rzeczy są zmiany.

„Czasami rzeczy są, a potem ich nie ma i wtedy nie wiadomo, czy naprawdę były”.


___
Agnieszka Kuchmister „Nadzieja od zwierząt”
Wydawnictwo Książnica

2 Odpowiedzi “„Nadzieja od zwierząt” Agnieszka Kuchmister”

  1. Właśnie takie książki uwielbiam! Sprawdziłem książka jest na Legmi, więc dodaję ją na półkę i będzie czekać w kolejce na przeczytanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*