“Francuski piesek” Marta Obuch
Mesdames et messieur!
Marta Obuch ma zaszczyt zaprosić na ucztę literacką.
Dozwolone, a nawet wskazane, jest tarzanie się ze śmiechu pod stołem.
We “Francuskim piesku” jest wszystko to, za co kochamy komedie kryminalne Marty Obuch! Ale pokrótce. Znane już wcześniejszym czytelnikom Misia i Zuza znowu wplątują się w tarapaty. A miało być tak spokojnie – Misia, z pomocą przyjaciółki i sąsiada (najprawdziwszego Francuza), pomalutku urządza się w nowym domu. A Zuza, dokładnie po raz dwunasty, zaznaje goryczki porażki podczas egzaminu na prawo jazdy. A że porywczą kobietą jest, pod adresem egzaminatora posypały się jawne groźby i złorzeczenia.
Ku uciesze publiki.
I teraz jest najlepszy moment na przywołanie pewnych proroczych słów – “Uważaj, czego sobie życzysz. Bo, a nóż widelec, się spełni”…
Na zwariowanych perypetiach dwóch przyjaciółek cierpią relacje damsko – męskie, konkretniej – policyjne. Igła i Marchewka (policjanci, wbrew pozorom!) usiłują nadążyć za swoimi damami, realizując niecodzienne pomysły. Szykuje się niezły groch z kapustą…
Do kompletu brakuje już tylko Ryszardy Kociołek (byłej kochanki i sekretarki byłego męża Misi), wspomnianego już sąsiada Luka, który co prawda nie do końca rozumie pomysły swoich sąsiadek, ale ochoczo pomaga.
(…)
Wiesza, co mówisz? – przerwał jej.
Wieszam doskonale… Wiem… Luk, ufasz mi? (…)
Czasami tak, czasami wahany jestem – powiedział ostrożnie. – Ty bardzo oryginalna jesteś.
I chyba nie muszę mówić, że cały ten galimatias przetacza się oczywiście przez Katowice i okolice, począwszy od ulicy Akacjowej i poczty na Dębie, sąsiedniego Parku Śląskiego, ośrodka WORD, ulicy Mariackiej, parkingu przy Silesii… Nawet nieoczekiwanie pojawia się wątek chorzowskiego ZUS-u – ale jak to w przypadku tejże instytucji – to zdecydowanie jest śmierdząca sprawa.
“Francuski piesek” to smakowity kąsek literacki – ani nie za słodki ani za słony, za to odpowiednio pikantny. Wszystkie składniki w odpowiednich proporcjach. Bohaterowie, pomimo swoich różnych dziwactw wzbudzają taką sympatię, że z chęcią byśmy ich przygarnęli jako sąsiadów. Chociaż mogliby tak nie przyciągać przestępców…
Dalej – przestępcy, którym chyba należy współczuć, aniżeli się bać… A poza tym – zwariowane pomysły, nieoczekiwany nieboszczyk, zabawne zbiegi okoliczności, polsko – francuskie gierki językowe. I to wszystko doprawione nutką miłości i zazdrości. Voila!
A o gustach kulinarnych się nie dyskutuje.
(…) Nie, nie… Chodzi mi o inne danie główne. O punkt programu, gwóźdź w zasadzie.
– O guść? Guść kulinarny? O guściach podobno nie dyskutowacie (…).
PS. Ile jest kawałów o Francuzach? Jeden. Reszta to prawda ;- )
_____________
Marta Obuch “Francuski piesek”
Wydawnictwo Filia.
data premiery: 9.11.2016 r.