„Córka generała” Magdalena Witkiewicz
„ (…) kiedy dzieje się coś złego, trzeba dać sobie chwilę na cierpienie a później dumnie podnieść głowę i ruszyć do przodu”.
Lata 30. XX wieku w Wolnym Mieście Gdańsku nie były okresem spokojnym. Niektórzy przeczuwali nadciągający wiatr złych zmian, inni żyli w błogiej nieświadomości. Gdańszczanie – czy to Polacy, Niemcy czy Żydzi starali się żyć w przekonaniu, że okropieństwa wojny już należą do przeszłości i nie powrócą. Los zetknął ze sobą w tym czasie Elise, Andrzeja, Halinkę i Józka. Młodzi z planami i marzeniami na przyszłość, które nie miały szans na realizację.
Miłość Elise, córki niemieckiego generała i Andrzeja Tapera – Polaka, świadomego nieuniknionej wojny była niemożliwa jak na ówczesne czasy. Z kolei twardo stąpającej po ziemi Halince i porywczemu Józkowi nie było dane długo nacieszyć się własnym szczęściem. Każde z nich inaczej wspomina ten okres i lata późniejsze. Nie o wszystkim można było mówić wprost a wręcz przeciwnie – mniejsza wiedza oznaczała większe bezpieczeństwo.
„Czasy wojenne były bardzo trudne, to chyba żadna odkrywcza myśl. Jednak mimo to ludzie tak samo kochali, tak samo marzyli i potrafili być szczęśliwi”.
Jedną z czterech narratorów i zarazem najmniej obecną, jest Niemka, Elise von Hummel. Jako jedyna jest Niemką, ślepo zapatrzoną w ojca, co w zestawieniu z jej młodzieńczą naiwnością dość jednoznacznie determinuje postrzeganie rzeczywistości. Inni narratorzy wydają się bardziej wyraziści, życiowi a nadchodząca wojna wyzwala w nich gen przetrwania i walki za ojczyznę. Są w pełni świadomi, że z dnia na dzień mogą stracić spokój, nadzieję i najbliższych, dostając w zamian strach i poczucie, że nikomu nie można zaufać.
„Czasem inni podejmują za nas decyzje i po wielu latach okazują się one trafne. Wtedy jesteśmy im wdzięczni, że pokierowali nas w odpowiednią stronę”.
Ich relacje nadają wspomnieniom pełniejszy całokształt, ale niestety w większości przypadków są to te same wydarzenia. W związku z tym czasem czytelnik ma poczucie déjà vu np. scena pierwszego spotkania czwórki bohaterów czy uroczystość ślubna są opisywane po trzy lub cztery razy. Jasne – są też i sytuacje opisywane tylko oczami jednego lub dwójki bohaterów, z uwagi na ich konspiracyjny charakter. Niektóre wydarzenia są traktowane bardziej priorytetowo, inne ulegają rozmyciu, dlatego odczuwam pewien niedosyt, bo są wątki które aż proszą się o rozwinięcie. Kto wie, może w innej książce?
„Córka generała” pomimo że przyniosła kilka rozczarowań i zaskakująco mało wzruszenia, jak to powinno być w przypadku typowych historii wojennych, to z dużą wrażliwością i bez zbytniego epatowania brutalnością opowiada o wartościach bezcennych w obliczu wojny. Młodym ludziom odebrano normalność, szansę na rodzinną codzienność i spokojną starość, bez płochliwych spojrzeń i zastanawiania się, co przyniesie jutro. Ale na przekór burzliwym dziejom mamy też kilka promyków nadziei i obietnicę, że jeszcze będzie dobrze.
„Kiedyś jeszcze będzie pięknie. Niebo będzie tak samo niebieskie, słońce tak samo będzie raziło w oczy. Trawa pozostanie zielona. Wiatr będzie nadal rozwiewał nam włosy i tak samo będziemy się denerwować, gdy zacznie padać deszcz, a my nie weźmiemy z domu parasola”.
__
Magdalena Witkiewicz „Córka generała”
Wydawnictwo Skarpa Warszawska