“Dyskretne szaleństwo”
“Moim nieszczęściem jest doskonała pamięć, także tego, czego nikt nie powinien widzieć, ani razu. Nieustanne oglądanie tego wszystkiego, nieważne, czy z zamkniętymi, czy otwartymi oczami, potrafi doprowadzić do obłędu”.
Historia życia Grace Mae wydaje się wręcz nieprawdopodobna. Młoda, piękna kobieta zostaje umieszczona przez ojca w zakładzie dla obłąkanych, by zatuszować jej niechcianą ciążę. Trauma wyniesiona z domu, w połączeniu z nieludzkim traktowaniem sprawiła, że Grace przestała mówić. Za wszelką cenę chciała stać się niewidzialną i niepamiętającą, przez co coraz bardziej pogrążała się w mroku. Jeden wybuch wściekłości kosztował ją zsyłkę do czeluści przytułku – miejsca, gdzie doktor Thornhollow dokonuje poniekąd cudów. Ludzie, zachowujący się jak zdziczałe zwierzęta pod jego “wpływem” uspokajają się i stają się potulni jak owieczki. Za cenę niepamięci. Grace również pragnie dla siebie takiej przemiany, do tego stopnia, że z powrotem zaczyna mówić…
Ale doktor Thornhollow ma względem niej zupełnie inne plany – doceniając jej zdolność obserwacji i szczególny dar do zapamiętywania szczegółów, czyni z niej swoją asystentkę w tropieniu morderców.
“Ja widzę krew i myślę o osobie, z której ona wypływa,
gdy tymczasem pan skupia się tylko i wyłącznie na tym, kto jest sprawcą.
Ja myślę o ludziach, a pan o zagadce”.
“Dyskretne szaleństwo” to z całą pewnością jedna z najmroczniejszych książek ostatnich miesięcy. Już sam początek i opis paramedycznych metod, które mają pomóc mieszkańcom ośrodka, wywołuje ciarki na ciele. Autor, dokonując prezentacji poszczególnych osób, od razu poddaje w wątpliwość zasadność ich pobytu:
“Moore to syfilityk. Crew gonił żonę z widłami po tym, jak nakrył ją na sianie ze swoim bratem (…).
Baltingham jest alkoholikiem, Ubry nimfomanką,
(…) pani Clay to porzucona żona a mała Grace jest arystokratką lekkich obyczajów”.
Czy naprawdę Ci ludzie zasłużyli na miano niepoczytalnych? Przecież tak łatwo jest nazwać kogoś wariatem i strącić go tym samym do miejsca, z którego nie ma już powrotu do normalności.
Dużo w tej książce pisze się o szaleństwie. O poczuciu krzywdy, osamotnienia, odtrącenia społecznego i tworzenia wokół siebie mrocznej otoczki, by żadne wspomnienia nie zdołały powrócić. Sam doktor Trornhollow mówi, że “wszyscy jesteśmy szaleni. Niektórzy z nas zachowują jedynie w tej kwestii większą dyskrecję”.
Przez całą książkę zastanawiałam się, czy w historii Grace jest szansa na przysłowiowe szczęśliwe zakończenie. Nie chciała wracać do dawnego życia, a w nowym – chociaż rządzącym się specyficznymi regułami – też nie zaznawała spokoju. Nocne wyprawy na miejsca zbrodni, beznamiętne rejestrowanie ofiar i dysputy nad charakterem mordercy. A w dzień – udawanie niemej osoby, zaledwie jednej z pensjonariuszek zakładu prowadzonego przez Thornhollowa. I do tego dochodzi wciąż gorejące poczucie krzywdy i chęć zemsty. Gdy wydaje się, że zachowanie Grace jest przewidywalne, podporządkowane pewnym schematom, potrafi nas zaskoczyć, i to nie jeden raz.
Przecież tak trudno zapomnieć, że “(…) źródłem największych koszmarów tego świata są inni ludzie”.
________________