Dobro, które rodzi zło – “Dobre miasto” M. Zielke
“…nawet jeśli zamierzasz kłamać, to tylko po tym, jak coś sama obejrzysz, bo wtedy kłamstwo jest bardziej wiarygodne, może nawet pachnieć i smakować jak prawda”.
Dobre Miasto zaistniało na mapie kryminalnej Polski za sprawą głośnego zabójstwa Agnieszki Krynickiej, żony lokalnego milionera. Kobieta, znana ze swojej działalności charytatywnej, została porwana a po śmierci poćwiartowana. Wytypowano trzech sprawców, na których czeka pokazowy proces. Winni?
A może są tylko kozłami ofiarnymi? Tę kwestię zamierza zbadać Małgorzata – dziennikarka z Warszawy, która dzieciństwo spędziła w Dobrym Mieście i przed wspomnieniami nie ucieknie.
Najnowszy kryminał Mariusza Zielke to studium dobra, które rodzi zło. Przez całą historię, która rozpoczęła się ponad trzydzieści lat temu, podążamy śladami kilku narratorów. Ich wspomnienia składają się na bardzo rozległy obraz społeczeństwa Dobrego Miasta, przemian, jakie w nim zaszły i tajemnic przez lata uśpionych. Warstwa społeczna jest niebywale rozbudowana, bo też i wątków przez tyle lat nazbierało się sporo.
W Dobrym Mieście przede wszystkim uderza szarość codzienności i brak perspektyw na lepsze jutro. Monotonność i rutyna. A to rodzi zawiść, że ktoś ma lepiej – nic tak nie cieszy, jak nieszczęście kogoś, komu wszystkiego zazdrościmy. Czy tak depresyjne otoczenie może sprzyjać wykształceniu się morderczych instynktów wśród ludzi z tzw. marginesu społecznego?
Niejednokrotnie gubiłam się w domysłach, co jest prawdą a co zręcznie opowiedzianą bajką.
Tym bardziej, że miałam nadzieję, że dziennikarskie śledztwo wskaże mi klarowną drogę do prawdy. Niestety, Małgorzata postanowiła upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – napisać tekst życia i przy okazji zrobić gruntowne porządki w swoim życiu. I w związku z tym w swoich dociekaniach strzela nieco w ciemno, ale to nie są strzały zmarnowane. Czasami rykoszetem dostaje strzępki informacji, którymi stopniowo uzupełnia swoje założenia. W rezultacie jej śledztwo się ciągnie – zanim skompletuje wszystkie informacje mija sporo czasu, dlatego dopiero końcówka książki pochłania bez reszty.
Z drugiej zaś strony – czy takie drobiazgowe śledztwa są w Polsce na porządku dziennym? Stosowanie sztuczek, dociekliwość na granicy prawa, ryzykowne pytania? Ilu dziennikarzy podąża drogą na skróty – zgodnie z zasadą, że złe i krwawe wieści sprzedają się najlepiej?
Dobre Miasto jako miejsce fabuły to także rodzaj ironicznego komentarza autora, że pozory bardzo mogą mylić. Na przykładzie tego właśnie miasta Mariusz Zielke pokazuje, że w naszej rzeczywistości codziennością są pokazowe procesy, winni wskazywani są z góry, teorie spiskowe rosną lawinowo a niezależne media istnieją tylko na papierze.
_____________