“Pokrzyk” Katarzyna Puzyńska
“Zabiję was wszystkich, jeśli spotkamy się choć jeszcze raz”.
“Pokrzyk” czyli jedenasta odsłona Lipowa. Czy coś jeszcze może nas zaskoczyć? Czy pomysły, które sprawdziły się w poprzednich częściach, mają jeszcze szansę zaintrygować czytelnika? I tak, i nie.
Piekielne Wnyki
Zgodnie z tradycją, w “Pokrzyku” splata się wiele wątków. Począwszy od trupa Joanny Kubiak (który kończy “Rodzanice”) i Klementyny Kopp w roli podejrzanej, poprzez śmierć pewnej staruszki i właściciela starego dworu, kończąc na tajemniczej śmierci chłopca sprzed 40 lat. Mamy też lokalne wierzenia dotyczące starego dworu pod lasem – kto tam wejdzie, ten umrze. We Wnykach niepokoi też maska klauna, która zamiast rozśmieszać, budzi strach. Ale osią, wokół której wszystko się kręci, jest upiorna rodzina Orłowskich, w żyłach której zamiast krwi płynie zło.
“Nawet zło jest śmiertelne”
Pod względem kryminalnym jest naprawdę ciekawie. Uparta Klementyna Kopp swoim osobliwym zachowaniem i ukrywaniem się, sieje jeszcze większy zamęt, stając się idealną kandydatką do roli kozła ofiarnego. Ale tylko dzięki niej na jaw wychodzi dawna historia, która wraca jak bumerang. I to wraca dość krwawo, bo trupów cały czas przybywa. Tak samo jak lawino przybywa różnych opowieści, tak wiarygodnie brzmiących a jednak kłamliwych. Ciężko się połapać, kto jest szczery, a kto tylko siebie lub kogoś chroni. Pewne jest tylko to, że zła nie można zapomnieć pomimo upływu lat. A winny lub winni powinni ponieść słuszną karę.
Melodramat w kilku aktach
O ile dobrze się tropiło mordercę, to wątek obyczajowy już nie budzi takiego zachwytu. Trójkąty miłosne zawsze wywołują sporo emocji, a ten w wykonaniu Weroniki, Daniela i Emilii pomału przechodzi w melodramat w kilku aktach. Wielka miłość, zdrada, niespełnione obietnice, nienawiść, zazdrość, złamane serce, poczucie obowiązku, szantaż emocjonalny, dobro dzieci, alkoholizm… Sporo się tego nazbierało. A do tego postać Mariusza Nowakowskiego, byłego męża Weroniki. Jego wtrącanie się do śledztwa jest jak najbardziej na miejscu i sporo wnosi, ale wtrącanie się w życie prywatne Weroniki wywołuje lawinę nieszczęść.
Po przeczytaniu “Pokrzyku” pozostał mi niedosyt natury kryminalnej. Niewątpliwie każdy kolejny tom sagi o Lipowie czyta się szybko – w miarę krótkie rozdziały, doprecyzowane czas i miejsce akcji, różni narratorzy i złowieszcze myśli mordercy. Natomiast w tej części zabrakło mi takiego ‘wykończenia’ kryminalnej całości, bo zostałam z kilkoma pytaniami… A raczej zostałam skazana na własne domysły. Co prawda (nieco wstrząsające) zakończenie pokazuje, że z pewnością jeszcze wrócimy do tej historii.
___________
Katarzyna Puzyńska “Pokrzyk”
Saga o Lipowie, t. 11
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data premiery: 15.10.2019 r.
Tryb marudny włączył Ci się faktycznie Wątek kryminalny wciągający, to prawda, ale przede wszystkim, o dziwo, czekałam na obyczajowy i kompletnie się nie zawiodłam. Przeciwnie. Zwalił mnie z nóg
Z reguły prosto z mostu piszę, jak coś mi się nie podoba… 😉
To jest jednak kryminał a toczący się równolegle watek obyczajowy poszedł w klimaty zbyt dla mnie tkliwe, by dobrze to współgrało.I dlatego mam zgrzyt.
Zupełnie w tej części nie widzę tkliwych wątków. Wręcz wątek trójkąta wprost wzięty jakby z życia. Złe wybory prowadzą do następnych złych wyborów. I mają wpływ na wszystkich ludzi.
Ja nie twierdzę, że trójkąty się nie zdarzają! Po prostu ten wątek zaczyna coraz bardziej rzutować na część kryminalną… A nie zapominajmy, że “Pokrzyk” jest jednak kryminałem!