„Cuda codzienności” Maria Paszyńska

„Cokolwiek się wydarzyło, on zawsze był przy niej i nadal będzie. Dokądkolwiek powiedzie ich los, będą trzymali się za ręce jak teraz, dopóki śmierć im tych dłoni nie rozplecie i jednego nie zostawi samotnym”.

W Wigilię pewne rzeczy nie dzieją się bez przyczyny. W ten śnieżny dzień roku 1863 rodzi się Maciej Ciszak – chłopiec o anielskiej urodzie, któremu nie wróżą długiego życia. Dokładnie siedemnaście lat później los przywiódł do kuźni jego ojca Staszkę, 12-letnią córkę młynarza. Zamienili ze sobą raptem kilka słów, ale zostali na lata ze świadomością, że są sobie przeznaczeni. Czy Staszkę i Macieja połączyła ich inność lub przekonanie, że razem stworzą rodzinę, która będzie dla nich opoką zawsze i wszędzie? A może pogoń za marzeniami, by z prostej i wiejskiej Lubelszczyzny wyjechać do Warszawy, która okazuje się piękniejsza aniżeli w Maciejowych snach?

Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest znać swoją przyszłość? Mieć w sobie niezachwianą pewność, którędy będzie biec życiowa droga i kto będzie twoim towarzyszem? Maciej Ciszak to wszystko wiedział, tak po prostu. Wiedział, że przeznaczone jest mu życie w Warszawie a nie w prostej chałupie na Lubelszczyźnie. Staszka zaufała jego intuicji, przeczuwając, że jakkolwiek będzie wyglądać ich codzienność, na pewno nie będzie straszna u jego boku.

I właśnie o tym są „Cuda codzienności”. O rodzinie, dla której każdy wspólny dzień jest małym świętem. Świat się zmienia, pędzi ku nowoczesności, dzieci rosną, Staszce i Maciejowi przybywa zmarszczek i siwych włosów, ale wciąż mają siebie. To zadziwiające, jak dwoje ludzi, których rodzinne historie odbiegały od tych tradycyjnych, potrafiło stworzyć tak kochającą się rodzinę. W dzieciach wypatrują swoich miniatur, szukają podobieństw charakterów, uśmiechu, czy choćby zakrzywiania brwi. Jakkolwiek by się potoczyły ich losy, zawsze mogą liczyć na siebie, na nieme zapewnienie, że będzie dobrze; mogą liczyć na otuchę, która nie pozwoli im zwątpić ani przez chwilę.

„Oto spełniła się obietnica sprzed lat, w którą oboje uwierzyli, choć przecie nie padło żadne słowo. Maciej był jej, a ona jego i nic pod niebem nie było w stanie tego zmienić, bo tego, co Pan Bóg złączył, człowiek nie mógł rozdzielić”.

Sporo miejsca Maria Paszyńska poświęciła na przywołanie i opisanie zwyczajów, związanych z rytmem życia, ze świętami i z gospodarstwem. Opowieści te wzruszają, czasem przerażają, ale też i przywołują uśmiech na twarzy. Łączą rodzinę w jedność, jak choćby przygotowania do świąt, wspólne posiłki czy celebrowanie zwyczaju zostawiania pustego miejsca przy wigilijnym stole. Chociaż korzenie Ciszaków zostały na Lubelszczyźnie, w Warszawie nie zapomnieli do końca o tym, czego nauczyli ich rodzice i dziadkowie.

„Cuda codzienności” opowiadają historię nieco inną aniżeli przyzwyczaiła nas ostatnimi czasy autorka. W tej opowieści wichry historii aż tak mocno nie poniewierają bohaterami. Owszem, widać echa powstania styczniowego, czy echa walk na froncie, widać zakradającą się nowoczesność, ale to wszystko po to, by pokazać, że rodzina jest najważniejsza.

_______

Maria Paszyńska „Cuda codzienności”
Wydawnictwo Książnica

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*