„Człowiek w lustrze” Lars Kepler
„Powiadają, że jeśli jedne drzwi się zamykają, to Bóg otwiera inne – albo przynajmniej okno. Ale kiedy niektóre drzwi zostają zamknięte, wtedy to przysłowie ma wydźwięk bardziej szyderczy niż pocieszający”.
Było okrucieństwo, była makabra, były ciemne zakamarki ludzkiej duszy. I wewnętrzna walka, by jednak dotrwać do finalnej rozgrywki. „Człowiek w lustrze” może przerażać obrazami okrucieństwa wobec kobiet, ale komisarz Joona Linna nie zatrzyma się ani na moment w pogoni za sprawiedliwością.
Ósmy tom serii kryminalnej z fińskim komisarzem jest ukierunkowany na problem przemocy wobec kobiet. W Sztokholmie znikają młode kobiety, które porywacz przetrzymuje w nieludzkich warunkach. Kara za jakiekolwiek nieposłuszeństwo jest tylko jedna a maczeta nie zna litości. By dowiedzieć się, kim jest człowiek odpowiedzialny za taką makabrę, komisarz Linna będzie musiał ponownie skorzystać z pomocy hipnotyzera. Każda hipnoza ma dwie twarze – wydobywa z człowieka pomocne informacje, ale czasem są to słowa i obrazy, na które nikt nie jest przygotowany. Czy warto?
„Powoli człowiek uczy się radzić sobie ze zmianami; uczy się też, że życie toczy się dalej, nawet jeśli nie wygląda ono tak, jak by sobie życzył”.
Pewne rzeczy u Keplera się nie zmieniają. Krótkie, dość dynamiczne rozdziały – na czterystu stronach mamy ich prawie 100. Do tego specyficzne, krótkie zdania, miejscami jakby urwane, ale wnoszące sporo niepokoju i napięcia do całej historii. Nie zmienia się również komisarz Linna – jak zawsze bezkompromisowy, działa instynktownie a przez to na najwyższym ryzyku, bo wie, że minuty bezproduktywności mogą przynieść kolejne ciało. Tylko czy ta jego chęć unicestwienia zła nie przynosi zbyt wielu ofiar? I jak bardzo każde kolejne śledztwo ingeruje w relacje rodzinne Joony?
“Kiedy stąd wychodzisz, odwracasz się plecami do lustra,
ale w tym samym czasie twoje odbicie odwraca się plecami do ciebie…”.
Nie da się ukryć, że Kepler potrafi zbudować atmosferę napięcia, potrafi zaskakiwać i wyciągnąć przysłowiowego asa z rękawa na koniec. Policyjne śledztwo przypomina łamigłówkę – są elementy, które dopasujemy bez najmniejszego problemu, ale są też i takie, które zmieniają swoje położenie w zależności od okoliczności. W „Człowieku w lustrze” przeplata się kilka perspektyw – policyjna (chłodna, dedukcyjna), rodzinna (bardzo emocjonalna) i spaczona traumą wizja świata psychopaty.
Za każdym razem u Keplera wątek psychopaty przybiera inną twarz. W tym przypadku poznajemy historię chorego człowieka, którego życiowe traumy wręcz nakazują krzywdzić kobiety, odbierając im wolność i godność. Co chce w ten sposób zamanifestować? Dlaczego wybrał rolę demiurga, który decyduje o życiu i śmierci bezbronnych? Sporo jest w jego historii mroku, niesprawiedliwości i krzywd, ale to absolutnie nie usprawiedliwia jego czynów.
„Człowiek w lustrze” wywołał u mnie nieco mieszane uczucia. Z jednej strony intryguje historią, policyjnym śledztwem i tajnikami pracy hipnotyzera, a to wszystko okraszone typową dla kryminału skandynawskiego mroczną i pełną napięcia otoczką. Ale z drugiej strony – krwawość, makabryczność historii, ta niezrozumiała i bezcelowa przemoc wobec kobiet jest przerażająca.
_______
Lars Kepler „Człowiek w lustrze”
Cykl: Joona Linna, t. 8
Wydawnictwo Dolnośląskie