Wywiad z Magdaleną Walą (cz.I)
U schyłku wakacji chciałabym Was zaprosić do lektury wywiadu z Magdaleną Walą, który powstał przy okazji premiery książki „W sercu wroga”, którą serdecznie Wam polecam. Dzisiaj pierwsza część – mam nadzieję, że Was zaciekawi 😊
Jest Pani literacko silnie związana ze Śląskiem.
Co sprawiło, że akcja najnowszej książki „W sercu wroga” rozgrywa się na Mazurach?
Poruszyłam temat wojny na Śląsku w mojej serii „Za zakrętem” i przynajmniej na razie nie zamierzam do tej tematyki wracać. Kiedy pracowałam nad serią „Splatane losy” podczas przygotowań wpadła mi w ręce pozycja dotycząca Mazur i stosunków narodowościowych na tym terenie po zakończeniu wojny. Uderzyło mnie podobieństwo pomiędzy wojennymi i powojennymi losami Mazurów i Ślązaków. Stwierdziłam, że dobrze by było, aby również powstała książka poświęcona Mazurom.
Jakie informacje lub wydarzenia historyczne okazały się dla Pani największym zaskoczeniem podczas researchu do książki?
Przeżyłam dość mało zaskoczeń, bo jak wspominałam wcześniej władze III Rzeszy jak i komuniści prowadzili zbliżoną politykę wobec obu grup autochtonów, może na terenie dawnych Prus Wschodnich, tylko była bardziej brutalna. Nowym odkryciem stała się polityka nazistów wobec robotników przymusowych. Pewnie dlatego jednym z bohaterów „W sercu wroga” uczyniłam Piotra, wywiezionego na roboty Polaka.
W książce wielokrotnie podkreśla Pani, że główna bohaterka – Amalia jest Mazurką i posługuje się językiem mazurskim. Czy przedtem miała Pani z nim styczność i na ile jest on zrozumiały?
Jestem Ślązaczką i rozumiem język śląski, na co dzień w kontaktach z rodziną posługuję się też częścią zwrotów. Zwyczaje i język Mazurów musiałam poznawać od podstaw. Niestety nie udało mi się dotrzeć do wielu materiałów związanych z tym językiem, ponieważ w przeciwieństwie do Ślązaków, tylko nieliczni Mazurzy zostali w swojej małej ojczyźnie, więc w powieści umieściłam niewiele tego języka. Zresztą Amalia, podobnie jak większość Mazurów w czasie wojny, posługiwała się wyłącznie językiem niemieckim z obawy przed represjami.
Amalia to dość nietypowe i rzadko spotykane imię w literaturze. Czym się Pani kierowała przy jego wyborze?
Amalia była obywatelką III Rzeszy i nosiła niemieckie imię, jak wielu Mazurów. Kiedy zastanawiałam się jak nazwać moja bohaterkę spodobało mi się to imię.
Nie sposób przewidzieć, jak skończy się historia Amalii i Piotra. Czy pozwala Pani swoim bohaterom na chwile szaleństwa czy starannie planuje ich historię od A do Z?
Kiedy piszę to moi bohaterowie dominują. To w końcu ich historia i to oni podejmują dość spontaniczne decyzje. W książce musi dojść do pewnych wydarzeń, aby była ona historycznie prawdziwa, jednak w tym względzie moi bohaterowie ze mną współpracują. Jednak sami kształtują swój los i po napisaniu dwóch tomów nie jestem pewna jak potoczą się ich dalsze dzieje. To, co zaplanowałam kiedy zaczynałam pisać cykl, nie do końca odpowiada Amalii i Piotrowi, więc sama jestem ciekawa czym jeszcze mnie zaskoczą.
W Schönwalde, małej mazurskiej wsi, gdzie toczy się akcja książki, oprócz mieszkańców pracuje sporo cudzoziemców. Czy Mazury, w wyniku wojny i migracji ludności, stały się w ówczesnym czasie swoistą mozaiką narodowościową?
W Prusach już przed wojną zamieszkiwało sporo grup etnicznych, po wybuchu walk dołączyły kolejne, kiedy na tym terenie pojawili się jeńcy wojenni, a potem robotnicy przymusowi. Ten proces trwał dalej po zakończeniu wojny. Niemcy i Mazurzy uciekli lub zostali później zmuszeni do wyjazdu a na tych terenach pojawiły się kolejne grupy.
Drugiej części wywiadu wypatrujcie za tydzień, w pierwszy wrześniowy poniedziałek. W oczekiwaniu poczytajcie recenzję “W sercu wroga” 🙂