„Duchy kurhanów” Magdalena Wala
„Pracując z innymi, nareszcie poczuła się na swoim miejscu, doceniana. I to właśnie była ścieżka, którą zdecydowała się podążać. (…) Praca dla innych tak, ale na własnych zasadach”.
U kresu I wojny światowej nie najlepiej dzieje się w majątku Kalinowskich w Zasławowie. By uratować rodzinny dwór, Krzysztof, najstarszy z rodzeństwa, planuje swoim siostrom życie, zupełnie nie licząc się z ich zdaniem. Ani Maria nie chce wyjść za mąż za bogatego nieznajomego, ani Sabina nie pozwoli się zamknąć w klasztorze. Bliźniaczki, zgodnie z jego wolą, muszą przedłożyć szczęście rodzinne nad swoje. A gdy ‘troskliwy’ brat przypomina o rodzinnej legendzie, związanej z narodzinami bliźniaczek i położonymi nieopodal kurhanami, los kobiet wydaje się przesądzony. Sprawy jeszcze bardziej komplikuje niepewna sytuacja we Lwowie, do którego Maria i Sabina wracają, by kontynuować naukę.
Początek tej historii wcale nie zapowiada kierunku, w którym będzie się toczyć. Wbrew pozorom to nie jest tylko powieść o niepokornej Sabinie i nieco bardziej posłusznej Marii, które postanowiły tupnąć nogą w obliczu niezrozumiałej dla nich rodzinnej legendy. Bo czy historia, przekazywana z pokolenia na pokolenie, bez żadnych dowodów, oparta na znamionach i strachu przed duchami przodków ma jeszcze rację bytu w XX wieku?
„W losie rodziny nie maczały palców żadne upiory z przeszłości. To rodzina sama sobie je stworzyła”.
Bliźniaczki dopiero we Lwowie pokazują swój charakter. Gdy wybuchają walki pomiędzy Polakami a Ukraińcami o przejęcie władzy w mieście, angażują się jak mało kto. O ile Maria pomaga jako sanitariuszka, to Sabina świetnie sprawdza się jako kurierka, przemykając pod ostrzałem wroga. Na szczęście ma swojego anioła stróża, który pojawia się we właściwych momentach i który ma dość niekonwencjonalne sposoby na rozwiazywanie problemów, które imają się Sabiny nader często. Jest zbyt skoncentrowana na zadaniach, niesieniu pomocy i wypełnianiu różnorakich rozkazów, więc zupełnie nie docenia tego, co dał jej ten trudny czas. Refleksja przychodzi z czasem i Sabi dostrzega a nade wszystko rozumie, którą ścieżką życiową chce podążać. Do tej pory żyła w cieniu starszej siostry i miała potrzebę udowadniania, że wcale nie jest gorsza. Ba! Są nawet bardziej podobne aniżeli myślała.
„Możesz równie dobrze próbować coś zrobić. Wywalczyć swoje szczęście, choć nie będzie ci łatwo. Jednak to, co najcenniejsze, nigdy nie przychodzi bez trudu i wyrzeczeń. Bez zapłaty (…)”.
Odkrywa w sobie odwagę, stanowczość i niezłomność w działaniu. Zwłaszcza ta ostatnia cecha wydaje się być cenna w ówczesnych czasach, bo wtedy mało kto wierzył, że kobieta może służyć w armii, w Ochotniczej Lidze Kobiet. Z góry zakładano, że kobieta nie poradzi sobie, nie podoła wyzwaniom służby wojskowej.
Właśnie historia opisana w „Duchach kurhanów” ma przekonać wszystkich niedowiarków, że kobiety niesłusznie są postrzegane jako słabsza płeć a to mężczyźni nie mogą się pogodzić z faktem, że kobiety w niczym nie ustępują im na polu walki. Kobieta w mundurze to olbrzymi zaszczyt, ale i obowiązek, który wymaga dużego poświęcenia.
I zapewne historia Sabiny nie byłaby tak wyrazista, gdyby nie konieczność przeciwstawienia się światu, który jednak funkcjonuje według skostniałych zasad. Dzięki tej książce pierwszy raz usłyszałam o Miejskiej Straży Obywatelskiej i Ochotniczej Lidze Kobiet a także o Aleksandrze Zagórskiej, Oldze Staweckiej czy Kamili Janocie, których przykład zainspirował wiele kobiet do wstąpienia do armii. Bycie legionistką nie oznaczało żadnej taryfy ulgowej – nocne warty, chodzenie na zwiady, przekazywanie meldunków, bieganie z bibułą i życie w koszarach, niejednokrotnie w spartańskich warunkach.
„Ktoś musi, mamo. Ktoś musi, abyśmy we Lwowie mogli nadal mówić po polsku. Abyśmy ponownie nie przegrali naszej niepodległości. Gdyby każdy mówił, niech idą inni, w końcu nie zaciągnąłby się nikt. A i tak jest nas wciąż za mało”.
Ale kto ma być wzorem, jak nie kobiety?
___
Magdalena Wala „Duchy kurhanów”
Wydawnictwo Książnica