„Morderstwo na polu golfowym” Agatha Christie
„Nie ma powodu wspominać o wielu rzeczach, które mogą być ważne. Równocześnie niekiedy istnieją powody, by o niektórych rzeczach nie wspominać”.
Nostalgia.
Tęsknota za tym, co dobre i ponadczasowe.
Ciekawość, czy po tylu latach ten sam bohater literacki będzie w stanie przykuć moją uwagę.
I… no cóż, piękne wydanie Jubileuszowej Kolekcji Agathy Christie.
Od mojego ostatniego spotkania z Herkulesem Poirot minęło sporo, naprawdę sporo czasu, ale nie dało się go zapomnieć. Jest tylko jeden taki Belg o jajowatej głowie, nienagannym wąsie i zamiłowaniu do szarych komórek. I zawsze musi mieć rację, co jest niezmiennie frustrujące dla otoczenia.
„Nagromadziłeś tyle przeklętych tajemnic i nawet nie warto prosić, żebyś je wyjaśnił. Ty zawsze do ostatniej chwili chowasz asa w rękawie”.
Nie inaczej jest w „Morderstwie na polu golfowym”. Belgijski detektyw nie zwykł odmawiać prośbom o pomoc, zwłaszcza gdy ktoś znajduje się w niebezpieczeństwie. Niestety, gdy dociera na miejsce, jest już za późno – jego zleceniodawca nie żyje, więc detektywowi nie pozostaje nic innego, jak złapać mordercę. I tak wkraczamy w historię pełną zawiłych relacji damsko – męskich, zagadek z przeszłości, mylnych wskazówek i podejrzanych, którzy biorą na siebie cudze winy. Jest jeszcze Kopciuszek, który całkiem nieźle miesza w tej całej sprawie. Nic nie jest takie, jak się wydaje, ale od czego mamy najlepszego detektywa na świecie, który rozwikła każdą zagadkę?
„Człowiek nie jest zbyt oryginalnym stworzeniem. Nie jest oryginalny w uczciwym życiu codziennym i jest równie mało oryginalny w czynach niezgodnych z prawem. Jeśli człowiek raz popełni zbrodnię, każda następna będzie do niej podobna”.
Cóż, Herkules Poirot jest zawsze nieco zniecierpliwiony, że oczywiste rzeczy wciąż musi wszystkim wyjaśniać, ale jednocześnie jest niezwykle ukontentowany, że znów znajduje się w centrum uwagi.
I chyba tylko Agatha Christie mogła wpaść na pomysł, by ulokować zbrodnię na polu golfowym. Doprawdy nie wiem, czy istnieje nudniejsze miejsce na podrzucanie trupa – dystyngowani gracze, nieskazitelnie równa i zielona trawa, białe piłeczki… Ale kto, jak nie Agatha Christie, no kto?
Ale dopiero po latach doceniłam, w jaki sposób został wyeksponowany geniusz Belga. Do Hastingsa, nieodłącznego mon ami, chyba wszyscy już zdążyli się przyzwyczaić. Ale w „Morderstwie na polu golfowym” belgijski mistrz logiki musi stanąć w szranki z francuskim psem gończym. Detektyw Giraud nie przepada za Poirotem, jego metody pracy uważa za przestarzałe i nie dopuszcza myśli, że on sam może się mylić… Konfrontacja nowoczesnego śledztwa i detektywistycznej pracy, opartej na korzystaniu z szarych komórek, może mieć tylko jednego zwycięzcę.
„Ciągle nie rozumiesz. Można mieć zbrodnię bez mordercy, ale żeby mieć dwie zbrodnie, trzeba mieć dwa trupy”.
Jednej rzeczy tylko nie wiem. Dlaczego Agatha Christie zadecydowała o tym, że Poirot jest Belgiem? A nie Francuzem lub… Anglikiem? Ale z drugiej strony – czy Belgom przeszkadza, że podrzucono im najlepszego detektywa na świecie?
___
Agatha Christie „Morderstwo na polu golfowym”
Wydawnictwo Dolnośląskie
Seria: Jubileuszowa Kolekcja Agathy Christie