„Gołoborze” Maciej Siembieda

„Wszyscyście w tym Grabinie na jedną nienawiść chorzy”.

Nigdy takiej książki nie czytałam.
Dwa klany – Kończakowie i Cebrzyny.
Jedna wieś – Grabin.
I zemsta odmieniana przez wszystkie przypadki, pokolenia i czasy.

„Gołoborze” to książka, która na ponad pięciuset stronach opowiada historię dwóch rodzin, począwszy od powstania styczniowego aż po lata 90. XX wieku. Od zarania dziejów podział był jasny – na tych dobrych i pracowitych oraz na tych, co kradną i mordują. Wichry historii mocno dawały o sobie znać w małym Grabinie, zawiewając to z jednej, to z drugiej strony. Role się odwracały, raz przychodził czas Kończaków, raz – Cebrzynów. Starsi z klanu odchodzili, ale młodzi nie zapominali o krzywdach zaszłych.

Zemsta, zawziętość i nienawiść płynące w ich żyłach, były przekazywane z pokolenia na pokolenie i nie miały końca. Ani terminu ważności. Może i płomień zemsty czasem przygasał, lecz tak naprawdę czekał w ukryciu. Czekał na małą iskierkę, która roznieci pożar i pokaże, kto jest zwycięzcą, a kto grabiniakiem gorszego sortu. Najpierw było się Kończakiem lub Cebrzyną a dopiero potem żołnierzem, rolnikiem, handlarzem czy katolikiem. Rodzina zawsze stała na pierwszym miejscu.

„A dla Kończaka rodzina i pomsta to rzeczy najświętsze”.

Niesamowitym miejscem był Grabin – trwał niezmiennie, pomimo światowych wojen i sporów. Ale tutaj lokalne waśnie nie miały końca. Wszystko, co rozgrywało się w Grabinie, to w Grabinie zostawało. Obcy nie mieli prawa wstępu ani oceny. Natrętne pytania śledczych odbijały się od muru, zwanego zmową milczenia. Nikt mieszkańcom nie był potrzebny do wyrównywania krzywd, do wydawania osądów. Sprawy własne załatwiało się honorowo, jeden na jednego. Z tej małej wsi ludzie nader często znikali, ale i też niespodziewanie wracali, nie zawsze witani z radością. Wracają po odpowiedzi, wracają po prawdę. W końcu – wracają po sprawiedliwość.

A może magia tego miejsca ma swoje źródło w ludowych wierzeniach i przesądach związanych z Górami Świętokrzyskimi? Czarcie sprawki, sabaty, łzy czarownic zaklęte w nieczułe gołoborze… Pewnie nieco więcej opowiedziałaby o tym Pężyrka, lecz kto się ośmieli zapytać i wysłuchać?

„Tak oto miejsce śmierci diabła stało się Czarcią Polanką, kamienne łzy gołoborzem, a dusze miejscowych ludzi twarde, ostre i zimne jak ono”.

„Gołoborze” jest historią kompletną, w której legendy i rodzinne wspomnienia o przodkach przeplatają się z wielkimi wydarzeniami z historii Polski. Klany Kończaków i Cebrzynów opowiadają historię tak burzliwą, naznaczoną zwrotami akcji, tak rozedrganą emocjami, wyniszczającymi ich od środka. Czytajcie a brakiem snu się nie przejmujcie…

___
Maciej Siembieda „Gołoborze”
Wydawnictwo Znak Literanova

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*