“Czarne narcyzy”
“Po prostu czasem człowiek nie ma kontroli nad niektórymi rzeczami. One się po prostu dzieją. Niejako same. Prawda?”.
Lipiec 2016 r. W Brodnicy oficjele i pobliscy mieszkańcy hucznie obchodzą Wojewódzkie Święto Policji. Ale nie wszystkim dopisują humory, bo ostatnie śledztwo w sprawie domu czwartego sporo zmieniło. Daniel Podgórski po utracie pracy w policji znajduje się na równi pochyłej a byli współpracownicy nie do końca jeszcze oswoili się z tą sytuacją. Czy Daniel jest niewinny? I dlaczego nikt nie ma odwagi mu wytłumaczyć, że wyrzutów sumienia nie można zagłuszać alkoholem? Emilii Strzałkowskiej zdecydowanie ciąży związek z prokuratorem, a syn pomału się od niej oddala. Weronika co chwilę bije się z własnymi myślami, zarówno w kwestiach zawodowych, jak i uczuciowych.
Nad nimi wisi potrójna tajemnica. Daniel nie może przeboleć, że został odsunięty od marcowego śledztwa ws. śmierci trójki bezdomnych. A trop wiedzie do domu, zwanego Diabelcem i ciała młodej kobiety. Emilia i Marek Zaremba starają się wyjaśnić sprawę wypadku, w którym zginął młody chłopak, tuż po wyjściu z więzienia. A Weronika wraz z przyjaciółką reagują na rozpaczliwy apel o pomoc kobiety, która podpisuje się jako Valentine Blue. Trzy sprawy, które kluczą wokół siebie, aż w końcu zaczną się zazębiać. A policyjne niesnaski i urażone dumy będą musiały ustąpić miejsca współpracy.
Przyznam, że autorka mnie zaskoczyła pomysłem na fabułę. Diabelec? Historia o drwalu i opętanej przez diabła żonie? W pierwszej chwili w ogóle nie czułam się przekonana. Chyba udzielił mi się sceptycyzm Podgórskiego… Ale gdy potem dochodzi tajemnicza grupa, przedziwne wahadełka, zrozumiałam, że dla małych społeczności legenda o drwalu jest niezaprzeczalną częścią ich folkloru. Dla przyjezdnych może być niezrozumiała, wręcz śmieszna, ale nastawienie mieszkańców i przekonanie o prawdziwości wydarzeń sprzed ponad stu lat musi robić wrażenie.
W “Czarnych narcyzach” w kryminalne sprawki jest uwikłanych dużo osób, co powoduje zastraszające namnażanie się wątków… i nieboszczyków. Policjanci mają mnóstwo roboty, tym bardziej, że często ich interwencje kończą się inaczej niż powinny. Kłopoty śledczych coraz bardziej się nawarstwiają, a poszczególne wnioski wciąż nie dają pełnej odpowiedzi na kluczowe pytanie. Może to śledztwo miałoby inne oblicze, gdyby nie trzeba było borykać się z… samymi mieszkańcami. Świadomie, mniej lub bardziej, wyprowadzą śledztwo na manowce. Prostoduszne sąsiadki zasłaniają się sklerozą, wypierają się zaglądania do cudzych ogródków i udają, że nie lubią plotkować. Ci ludzie potrafią zaskakująco dużo ukryć pod pozorami, które starannie pielęgnują od lat. I nie mówię tutaj tylko o masce normalności – przykładnego męża (żony) czy szanowanego oficjela. Przywdziewanie maski choroby czy maski osoby, której mąż jest nałogowym alkoholikiem sprawia, że te osoby wzbudzają w nas litość, aniżeli podejrzliwość.
Fani sagi o Lipowie na pewno będą zachwyceni książką. Owszem, intryga kryminalna stoi na wysokim poziomie, przez co czytelnik szuka równie wyrafinowanego zakończenia. I tak to już jest, że szuka za bardzo, za daleko, za głęboko. A rozwiązanie jest na wyciągnięcie ręki. Tak samo frapująca jak zagadka jest lokalna społeczność. Katarzyna Puzyńska wie, jak stworzyć ciekawe postacie, które jeszcze długo po zakończeniu lektury pozostaną w naszej głowie. Do niektórych zapałamy natychmiastową sympatią, innych skreślimy już po pierwszych słowach – zwłaszcza, gdy ktoś ogranicza się tylko do rzucania mięsem. Autorka nie stroni od mieszania w życiu uczuciowym – zamiast wyprostować pewne sprawy raz na zawsze, tylko przygotowuje sobie grunt pod poważniejsze zmiany. Ja już nie mogę się doczekać, co przyniesie kolejny tom!
Ps. Pewnie jesteście zdziwieni, że praktycznie w ogóle nie wspominałam o czarnych narcyzach, ani siekierze wprost z okładki. Te sekrety czekają na Wasze odkrycie 🙂
____________________
Katarzyna Puzyńska “Czarne narcyzy”
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data premiery: 14.06.2107 r.