“W imię natury” Jędrzej Pasierski
“Zło kryje się pod powierzchnią”.
Nie da się ukryć, że w kryminałach lubię element zaskoczenia, takie poczucie, że tego jeszcze nie grali… tfu, nie napisali. I jakby w odpowiedzi na moje wymagania wpadł mi w ręce kryminał Jędrzeja Pasierskiego – “W imię natury”.
Rodzinne tajemnice
Głównymi bohaterami tej książki jest rodzina Chabrowskich. Głową rodziny jest Mateusz, były korpoludek, obecnie pracujący w organizacji proekologicznej. Wraz z żoną, Mają i dwójką dzieci mieszka w podwarszawskim Izabelinie. Co prawda w dotychczasowym rodzinnym życiorysie było kilka pęknięć, ale wydają się należeć już do przeszłości.
Ich życie powoli toczy się do przodu. Do czasu aż Mateusz otrzymuje dziwne zdjęcie, a niedługo potem Maja znika. Rozpoczyna się życie w oczekiwanie na jakąkolwiek informację. O porwaniu i wysokości okupu. O odnalezionym ciele. A nawet o tym, że Maja po prostu odeszła, by ułożyć sobie życie na nowo. O dziwo, nie ma histerii, jakby każdy z przedstawionych scenariuszy był tak samo prawdopodobny. Ale Mateusz nie lubi tkwić w bezczynności i niewiedzy. Czy gdyby wiedział, że policyjne teczki dość obszernie traktują o przeszłości Mai, to zdecydowałby się na swoje śledztwo?
Ekokryminał?
Niezaprzeczalnie, ta historia hipnotyzuje i zaskakuje pod kilkoma względami. Chyba pierwszy raz spotykam się z tematyką energii odnawialnej i niuansami działalności fundacji proekologicznej. Ten temat z czasem nabiera coraz większego znaczenia, bo na scenie pojawiają się wpływowi, bardzo wpływowi ludzie i naprawdę duże pieniądze, a to nie wróży nic dobrego. Czy to tylko zasłona dymna dla całej zagadki kryminalnej, czy jednak są to wystarczające powody, by ktoś musiał zamilknąć albo zniknąć na zawsze?
Człowiek, który marzył
W tej książce czarny charakter nieco szokuje. Celowo nie napisałam wprost, że to zawodowy zabójca, bo – de facto – on tylko zajmuje się uzyskiwaniem informacji na zlecenie. A że czasem sprawy się komplikują i ktoś musi zginąć… Czy Żenia Owieczkin to personalia człowieka do krzty złego? Paradoksalnie, poza swoją nietypową profesją, przedstawiony jest jako… zwykły człowiek, który ośmiela się mieć marzenia. Trochę w życiu przeszedł, a jego zawód wynikł z chęci przetrwania. Albo on, albo inni. Z łatwością przychodzi mu wyzbywanie się człowieczeństwa na czas pracy – liczy się dobrze wykonane zlecenie i zadowolony klient.
Nowa odsłona Jędrzeja Pasierskiego
“W imię natury” to kryminał, który pokazuje, że Jędrzej Pasierski ma jeszcze wiele do zaoferowania swoim czytelnikom. Napisał książkę, która odbiega charakterem od dobrze znanego cyklu z Niną Warwiłow. Akcja jest dynamiczna, z wyrazistym finałem i odpowiednio dawkowaną dramaturgią. Pasierski zaskakuje zwrotami akcji, niebezpiecznymi sytuacjami czy brutalnymi opisami – ale pamiętajcie, że to wszystko na gruncie polskim. Nie pozwala sobie na przestoje czy momenty oczekiwania na zbiegi okoliczności. Stawia na kryminalny konkret, który dopiero na ostatnich stronach prezentuje w całej okazałości. I to wszystko na 300 stronach!
I pamiętajcie, o czym pisałam na początku – to książka o rodzinie Chabrowskich, która musi się odnaleźć w sytuacji, gdy grzechy przeszłości dopominają się o rozliczenie. Czy prawda będzie górować nad chęcią zemsty?
___________