„Noc na blokowisku” Marta Matyszczak
„Bo jedno to rozmawiać z psem (tak robią tylko ludzie bardzo inteligentni), a drugie – oczekiwać od czworonoga odpowiedzi”.
Czy można być dobrą żoną, gdy mąż rozpłynął się w powietrzu?
Nie o takie małżeństwo Róża walczyła!
Mieli być ze sobą do końca życia i jeden dzień dłużej. Ona, Róża Solańska (tak, tak już była Kwiatkowska) tego tak nie zostawi, znajdzie Szymona i będą żyli długo i szczęśliwie. Ale przedtem wygarnie mu, co myśli o takim zachowaniu…
„A te szatany, moi sąsiedzi, nie słuchali, i oto skutki”
Fakt, że Szymon Solański zniknął, jest niepodważalny a Róża, która właśnie wróciła do Chorzowa, czuje się rozdarta. Nie wie, czy spożytkować całą swoją energię na poszukiwania męża, obstawać przy wersji porwania lub pracy tajnego agenta, tudzież ostatecznie rozważać opcję przedwczesnego wdowieństwa.
Receptą na kobiece niepokoje okazuje się być… trup na pewnym mysłowickim blokowisku a konkretnie pod balkonem aspiranta Barańskiego. Gdzie nieboszczyk, tam morderca a Róża wraz z Guciem wciąż czują się nieodzowną częścią agencji detektywistycznej Solan. A aspirant Barański ma wielkie aspira… tfu marzenie, by powrócić do pracy w lokalnej policji. Podejrzanych spore grono, na czele z rodziną i sąsiadami. Kto miał motyw, sposobność i długie ręce, by zepchnąć mężczyznę z balkonu?
Jak się szybko okazuje, to pechowy blok jest po prostu. W nie tak odległej przeszłości miał tu miejsce wypadek, w którym również zginął mężczyzna… Czy ekipie detektywistycznej szybko uda się odkryć wspólny mianownik. I co się dzieje z Solańskim?
„To rzeczywistość skrzeczała”
W „Nocy na blokowisku” nostalgia góruje nad humorem. Ale to w dużej mierze zasługa tego, że narratorem wydarzeń z przeszłości jest młody chłopiec, który dopiero co wprowadził się do nowego mieszkania w mysłowickim bloku. Opisuje wydarzenia nie aż tak odległe, bo z końca lat 80-tych. Miało być pięknie – nowe życie, nowi koledzy, pojawiające się na horyzoncie coraz to nowsze zdobycze techniki… i małe marzenie, by zostać kosmonautą. Zamiast tego przychodzi rozczarowanie na wielu frontach.
A współcześnie brakuje mi Solańskiego, jego spranej koszulki, wytartych dżinsów, trampek i ratowania Róży z różnych opresji. Co prawda jest Barański, ale ten – zgodnie ze swoim nazwiskiem – wykazuje zaskakującą tendencję do baranienia, zwłaszcza na widok właścicielki 20-centymetrowych szpilek. No i biedny Gucio – nie porzuca się ot tak, swojego najwierniejszego przyjaciela. Co to się porobiło!
„Wiedziałem. No po prostu wiedziałem, że będzie jakaś chryja”
Ale pewne rzeczy na szczęście nie ulegają zmianom. Róża jest dalej jak tornado, potrafi zasiać popłoch i błyskawicznie przejść do rękoczynów. I czego się nie chwyci, to doprowadzi do końca. Znajdzie i mordercę, i swojego męża, nawet jeśli po drodze miałaby doprowadzić do ruiny połowę Mysłowic a Barańskiego do eksmisji.
Ale nie dajcie się zwieść – jest nostalgicznie, jest sporo humoru, złote myśli najmądrzejszego psa na świecie, ale też i porządna nutka dreszczyku. W końcu mamy dwóch nieboszczyków a winny sam siebie nie wskaże… Trzeba czytać między wierszami i wyłapywać drobne niuanse, które wskażą mordercę. A będziecie z pewnością zaskoczeni, bo autorka ukryła sporo tajemnic w tym mysłowickim bloku. Nie chcę przez to powiedzieć, że kiedyś nie było tajemnic – bo były – ale relacje sąsiedzkie miały zupełnie inny charakter. Rodziny sąsiadowały ze sobą całe lata, ich dzieci wspólnie biegały po okolicznych podwórkach i łobuzowały. A teraz wymiana lokatorów następuje zdecydowanie szybciej. Trudno nawiązywać jakiekolwiek relacje, bo gdy ledwo zapamiętamy imię sąsiada, już się wyprowadza albo zaciekle broni swojej prywatności. Ile tajemnic może kryć się w małym mieszkaniu? Zadziwiająco dużo…
Ta „Noc na blokowisku” na długo zapadnie Wam w pamięć. Śledztwo w rytmie najlepszych przebojów Myslovitza, ekipa śledczo – poszukiwawcza, która nikogo i niczego się nie boi oraz precyzyjnie ukryte tajemnice mysłowickiego bloku.
______
Marta Matyszczak „Noc na blokowisku”
Kryminał pod psem, t.9
Wydawnictwo Dolnośląskie