„Gniazdo” Jędrzej Pasierski
„Ta rodzina była jak amerykański pączek. Ten lukrowany, przesadnie słodki. Z pustką pośrodku. Nie, nie z pustką. Z zakamarkiem pełnym chorób i zła, od którego wszyscy uciekają”.
Stało się. Komisarz Nina Warwiłow wybrała Beskid Niski na miejsce, w którym wiele rzeczy chciałaby zacząć od nowa. Plany swoją drogą a rzeczywistość wciąż boleśnie dawała jej odczuć, że nie jest stąd. Zawodowo też nie było kolorowo – układy, znajomości czy też zwykła zazdrość o dotychczasowe dokonania, łatka spadochroniarza i fakt, że była kobietą, komplikowały najprostsze czynności służbowe.
Na fali irytacji postanawia się zająć dość specyficzną sprawą – w środku nocy turyści zostali wyrzuceni z ośrodka, wybudowanego przez Gabriela Koniarskiego, lokalnego magnata i wizjonera. Tuż przed Bożym Narodzeniem komisarz Warwiłow udaje się do Gniazda – ośrodka położonego z dala od cywilizacji. Pogarszająca się pogoda, brak zasięgu, towarzystwo rodziny Koniarskich i tymczasowy brak możliwości powrotu to nie jedyne jej zmartwienia. Gdy dochodzi do zbrodni, zostaje sama z podejrzanymi, z których ktoś ma krew na rękach. Nina nie może liczyć na żadne wsparcie a uciekający czas działa na korzyść mordercy. Czy spomiędzy rodzinnych tajemnic w porę wyłowi motyw i zdąży ująć winnego zanim nastąpi odwilż?
„Gniazdo” to piąte spotkanie z Niną Warwiłow i chyba jednocześnie najsłabsza część cyklu. Długo się zastanawiałam, czy sama postać pani komisarz jest w stanie uratować tę historię kryminalną. I dalej nie wiem.
W „Gnieździe” Nina Warwiłow ma w sobie sporo wątpliwości – czy dobrze zrobiła, rzucając pracę w Warszawie, czy jej praca już zawsze będzie oceniana przez pryzmat płci, czy jest dobrą matką, jak ułożą się jej relacje z lokalnym rzeźbiarzem… W śledztwie z Koniarskimi w roli głównej popełnia kilka błędów i tylko czasami przypomina dawną Ninę, która patrzy nieszablonowo na morderstwo i dociera do z pozoru nieistotnych rzeczy. Zdarzają się jej przestoje – przy zamkniętym gronie podejrzanych powinna naciskać i drążyć bardziej w historiach rodzinnych a nie odpuszczać i zadowalać się strzępkami informacji, które można różnie interpretować. I pewnie dlatego tak trudno powiązać jej niektóre nitki śledztwa.
Chociaż… komisarz Warwiłow ma swoje metody działań i intuicję, która jeszcze jej nie zawiodła, więc…?
„Tu jest szczególna atmosfera, sami zobaczycie.
Na bezludziu człowiek widzi pewne rzeczy bardzo jasno.
Ale ja wciąż jestem ślepy.
Całkiem ślepy – powtórzył – więc cieszę się, że tu jesteście. Bo wszystko się wyjaśni. Kawałek po kawałku, odbudujemy to, jak na budowie”.
Jak na kryminał, to w „Gnieździe” dość późno pojawia się trup, anonsowany w blurbie, bo dopiero… w połowie książki. Poprzedzają go rozterki zawodowe Niny oraz wstęp do skomplikowanej historii rodu Koniarskich. Poszczególni członkowie tej rodziny zdają sobie sprawę z własnych tajemnic, niedomówień i żalów, ale jednocześnie nie robią nic, by wyprostować lub naprawić sytuację. Gdy ktoś zaczyna dociekać, słyszy li i jedynie – nie wtrącaj się/nie drąż/brudy pierze się w rodzinie/dzieci trzeba chronić. Gdy Gabriel Koniarski organizuje wspólne święta, nikomu nie przyjdzie do głowy, że nadchodzi czas sądu, wylewania żalów i uwalniania się spod ciężaru tajemnic.
Nazwa miejsca też ma wymiar symboliczny – Gniazdo to miejsce, gdzie wszystko się zaczęło, skąd Koniarscy się rozpierzchli, ale i gdzie mieli wrócić po katharsis. Ale czy ktoś zakładał, że Gniazdo zostanie splamione krwią? Komisarz Warwiłow tak ciężko o postępy w śledztwie, bo jest sama przeciwko całej rodzinie. Próby rozmów, usiłowanie czytania między wierszami i wyłowienie tego, co chcą przed nią ukryć i tworzenie genogramu rodziny to doprawdy syzyfowa praca. Informacji jest naprawdę sporo – zarówno tych współczesnych, jak i odnoszących się do przeszłości rodziny. Łatwo się w nich pogubić, coś pomylić albo wysnuć niewłaściwe wnioski. I czy aby na pewno są solidną podstawą do wysnucia takiego zakończenia?
„Ale nie wyciągaj pochopnych wniosków – powtórzył.
Zwłaszcza jeśli chodzi o Koniarskich. Bo nie opuścisz labiryntu”.
Cieszyłam się na kolejny tom beskidzkiej Niny Warwiłow. Ale dość wysokie oczekiwania, będące efektem poprzednich książek, nie zostały spełnione. Urokliwy, zimowy Beskid Niski czaruje niepowtarzalną, zimową aurą, nieco senną atmosferą i historiami ludzi, którym życie poukładało się inaczej aniżeli oczekiwali. „Gniazdo” jest kryminałem z mocno rozbudowanym wątkiem obyczajowym i bardziej trafi w gusta wytrwałych czytelników, bo długo przyszło czekać na zawiązanie właściwej historii kryminalnej. Nina może liczyć tylko na siebie i pomimo kilku potknięć, zdaje test. Tylko jakim kosztem?
_____
Jędrzej Pasierski „Gniazdo”
Cykl: Nina Warwiłow, t.5
Wydawnictwo Czarne