„Rey Blanco. Biały Król” Juan Gómez-Jurado
„Antonia ma czarny pas w okłamywaniu samej siebie, lecz nawet ona potrafi przyznać, że w równym stopniu pragnie, jak i boi się przejść przez te drzwi i znowu wejść do tego pomieszczenia”.
Zapamiętajcie, tak powinno się kończyć trylogię! Z przytupem, dużą intensywnością akcji, wyrazistymi a zarazem nieobliczalnymi postaciami, licznymi zwrotami w śledztwie i zakończeniem, które świetnie podsumowuje 1599 stron. Taki jest właśnie „Rey Blanco. Biały Król”.
Dla Antonii nadchodzi czas ostatecznej rozgrywki. Żadnych kłamstw, żadnych ucieczek przed samą sobą i żadnych czerwonych kapsułek. Na szali życie jej, Jona i wielu innych osób, które ośmielą się sprzeciwić Białemu Królowi. Stawka jest wysoka a Antonia nie lubi przegrywać. Ale walka pod presją czasu i w dosłownym towarzystwie tykającej bomby kosztuje mnóstwo energii a przeciwnik jest zawsze o krok przed nią. A skoro uważana jest za najinteligentniejszą osobę na świecie, to niemoc zaczyna budzić frustrację.
„Uczucia znowu biorą nad nią górę. Szok emocjonalny ponownie zapewnia jej darmową wycieczkę po najciekawszych miejscach psychiki (…). Przejeżdża przez rondo Konsternacji, mija monument Złości i plac Zdrady”.
Złowieszczo pokręcony świat projektu Czerwona Królowa, ze wszystkimi tajemnicami, szantażami i ludźmi o miłych twarzach, robi upiorne wrażenie. Role się błyskawicznie zmieniają a do tej pory posłuszne marionetki zaczynają realizować swój plan. Komu zaufać a czyja pomocna dłoń prędzej czy później będzie parzyć? W „Białym Królu” wszystkie wątki misternie splatają się wokół Antonii, bo przeszłość nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa a będzie ono dość bolesne.
„Dochodzących strzępów słuchał bez zainteresowania, z obojętnością, jaką obdarza cię świat, kiedy poczułeś śmierć. Śmierć, która nie puka do drzwi twojego domu, tylko zajmuje go, zameldowuje się w nim, wymienia zamki i posyła ci całusy przez okno”.
Nie da się ukryć, że z tomu na tom Antonia i Jon sporo zyskują na wyrazistości. Każdy na swój charakterystyczny sposób walczy ze słabościami i dylematami. Wspólne pokonywanie każdej przeszkody pozwala wyciągnąć cenną lekcję i wytyczyć cel, do którego będą zmierzać. To, czego razem doświadczyli, pozwoli im odważniej spoglądać w przyszłość, zwłaszcza Antonii, która dźwiga przecież spory bagaż doświadczeń. Ich przyjacielska relacja coraz bardziej się zacieśnia a poczucie humoru i cierpliwość Jona sprawia, że Antonia wreszcie się uśmiecha. Są zdecydowanie „jacyś” i dlatego tak trudno będzie o nich zapomnieć.
„Możliwe, że w środku Jon jest wrażliwy i słodki, wyłożony miękką wyściółką w kucyki pony, ale na zewnątrz wciąż jest baskijskim policjantem. A baskijscy policjanci nie płaczą przy obcych. Ani przy swoich”.
Lektura „Białego Króla” była warta zarwania kilku nocy. Nie tak łatwo było odłożyć tę książkę – krótkie rozdziały, którym nie sposób się oprzeć, sprawiały że noc zdecydowanie za szybko mijała. Ale warto było, po stokroć warto! Dla tych bohaterów, dla świetnej warstwy językowej i fabuły naszpikowanej zwrotami akcji.
___
Juan Gómez-Jurado „Rey Blanco. Biały Król”.
Seria: Czerwona Królowa, t.3
Wydawnictwo SQN
„Recenzja powstała w ramach przedpremierowej akcji recenzenckiej Wydawnictwa SQN”.
___
O wcześniejszych tomach poczytacie tutaj:
“Reina Roja. Czerwona Królowa“.
“Loba Negra. Czarna Wilczyca”.