“Deniwelacja”

“Rzekomo nie ma zbrodni doskonałej. Bzdura. Wszak gdyby do niej doszło, nikt nigdy by się o niej nie dowiedział”.

Mija rok od tragicznych wydarzeń na Podhalu. Komisarz Forst zniknął, a echo po Bestii z Giewontu wybrzmiało. Ale… tak jak to jest z pogodą w górach – błyskawicznie się zmienia, tak Tatry znów odsłonią swoje złowieszcze oblicze.
Topniejący śnieg na zboczach Giewontu odsłania ciała pięciu kobiet – nikt nie zgłaszał ich zaginięcia, nic ich nie łączy i na dodatek brakuje krwawych śladów zbrodni. Jedyne tropy na miejscu makabrycznego odkrycia prowadzą do byłego już komisarza Wiktora Forsta, który zapadł się pod ziemię. Zdecydowanie nie ułatwia to pracy nikomu, zwłaszcza gdy śledztwo prowadzą ‘starzy znajomi’ – Edmund Osica, Dominika Wadryś – Hansen i Aleksander Gerc, którego aż ręce świerzbią, by wpakować Forsta za kratki.
A jeśli już mowa o Wiktorze… Jedyne co napiszę, by nie zdradzać za dużo, to fakt, że znajduje się daleko, w znacznie mniej mroźnych klimatach. Ale kłopoty trzymają się go dalej – pomimo dobrego przygotowania znów wpadł w bagno i, co gorsza, bez planu awaryjnego.

Do lektury “Deniwelacji” podchodziłam z obawą. Dużą obawą. Trylogię z komisarzem Forstem uznałam za zamkniętą z chwilą ostatniej strony “Trawersu”, choć trzeba przyznać, że furtka nie została całkowicie zatrzaśnięta. I w tym momencie pojawia się czwarta książka, która zmienia trylogię w tetralogię, a nawet serię. Bałam się, że “Deniwelacja” została napisana ‘na siłę’, na fali popularności głównego bohatera i będzie stanowiła sztuczny twór.

Niniejszym oświadczam, że nie ma powodów do obaw. Owszem – początek jest nad wyraz zagadkowy. Niby Forst jest, ale nie tam, gdzie go oczekujemy; ma pewien plan, ale nie chce go zdradzać. Do tego dochodzi na drugim biegunie wydarzeń – ‘delikatniejsza’ wersja Bestii z Giewontu. Nasza ‘czytelnicza’ niewiedza jest trochę irytująca – bo jak mamy układać fragmenty zagadki w całość, skoro puzzle są wybrakowane i  rozrzucone w czasie?

Autor machinę napięcia rozkręca stopniowo, przypominając co jest jego znakiem firmowym. Niektóre rozdziały kończy w taki sposób, że aż w człowieku krew się gotuje! Postać Forsta gwarantuje nam potężną dawkę adrenaliny – mocno poturbowany życiowo, uzależniony, łaknie niebezpieczeństwa jak powietrza. By śledzić jego poczynania, trzeba mieć naprawdę mocne nerwy, bo aż nazbyt często zadaje się z ludźmi, którzy wiedzą, że ból jest skutecznym sposobem na wydobycie każdej informacji. Niewątpliwie śmierć kiedyś go chwyci na tyle mocno, by już nie puścić, ale póki co udaje mu się wyślizgnąć. Ledwo, ale wciąż się udaje.

Uwierzcie, te niecałe 500 stron to tykająca bomba, a fajerwerki na końcu… Jak zwykle – soczyste. Jednym słowem – koniecznie przeczytajcie  “Deniwelację”, zanim autor napisze kolejną część.

______________

Remigiusz Mróz “Deniwelacja”
Wydawnictwo Filia Mroczna Strona,
data premiery: 10.05.2107 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*