By nie zapomnieć – krótko o 2017 roku
To nie będzie podsumowanie z prawdziwego zdarzenia!
Nie będzie też statystyk przeczytanych książek.
‘Ochy’ i ‘achy’ będą umiarkowane.
W sumie to miałam nie pisać tego podsumowania. Ale najzwyczajniej w świecie zrobiło mi się szkoda tego minionego roku. Nie mogłam pozwolić, by przepadł tak bez echa.
Trochę książek w tym 2017 r. jednak przeczytałam, chociaż nie tyle, ile bym chciała. Niestety, nie o wszystkich napisałam. Przepraszam. Ale te teksty, które ujrzały światło dzienne na moim blogu, a także poza nim, pisane były z serducha. Jak już zapewne zauważyliście – nieco przydługie, bo streszczanie się nie jest moją mocną stroną. Ale pracuję nad tym!
2017 rok to nie tylko przeczytane książki, z którymi wiąże się całe mnóstwo inspirujących rozmów. Moja biblioteczka zdecydowanie się rozrosła. Coraz większą jej część zajmują książki z wydawnictw, które mi zaufały i powierzyły książki do zrecenzowania. Dziękuję z całego serca. Część – to książki, które udało mi się zdobyć w różnorakich konkursach. Tak, przyznaję się bez bicia, konkursy to dla mnie wielka frajda, bo trzeba ogarnąć literacko to, co wymyślą szare komórki. Zawsze znajdzie się miejsce dla woluminów kupionych za grosze lub tych wzgardzonych przez znajomych, które z dobroci serca przygarnęłam. I książkowe prezenty – dalej zdarzają się ludzie, którzy umacniają mnie w nałogu.
Oprócz książek mile wspominam te wszystkie spotkania, w których mogłam wziąć udział. Ba, nawet w roli prowadzącej 😉 I oczywiście – Targi Książki w Katowicach, na których nie mogło mnie zabraknąć. Dwa intensywne dni spędzone wśród książek, książkoholików i fantastycznych autorów. Uśmiech nie schodził mi z twarzy jeszcze długo po Targach.
Postanowienia noworoczne to zło
Otwarcie przyznam, że nie lubię robić planów. Dlatego nie przeczytacie tutaj o moich planach blogowych na tenże rok ani o tym, w których wyzwaniu czytelniczym wezmę udział. Nawet jeśli zadeklaruję udział w którymkolwiek, a kilka już widziałam interesujących, to wątpię, by udało mi się je zrealizować w 1oo%. Ale na pewno lektury mi nie zabraknie.
Ale mogę mieć, tak po cichutku, kilka marzeń.
Marzę, by 1 stycznia 2019 mój blog dalej istniał i był pełen opinii o ciekawych książkach. Cieszę się, gdy widzę, że jesteście – drodzy czytelnicy mojego bloga. Chciałabym, żebyście częściej mnie odwiedzali, a każdy ślad waszej obecności to dla mnie taka mała iskierka radości.
Pisanie o książkach to dla mnie przyjemność, choć to nie takie proste napisać parę słów o książce, podczas gdy w głowie kotłuje się ich tysiące. Trzymajcie kciuki, bym przez ten rok nie zagubiła tej radości z pisania.
I na końcu – co nie znaczy, że mniej ważne. Drodzy autorzy – piszcie wciąż takie fantastyczne książki, bym miała o czym pisać i rozmawiać. Dużo weny!
Oby to był dobry rok!
PS. oto kilka zdjęć, które szczególnie utkwiły mi w pamięci po 2017 r.
Ja też nie robię sobie planów. Życzę Ci dużo inspiracji w blogowaniu 🙂
Fajnie, że nie jestem jedyna 🙂
Dzięki i wzajemnie! 🙂
Ja też wychodzę z założenia, że postanowienia “Noworoczne” są złe! Prawie nikt ich nie pilnuje, ja staram się takie robić na bieżąco 😀
Gorąco pozdrawiam,
iskraczyta.blogspot.com
Widzę, że coraz więcej nas – tych, którzy postanawiają nie robić postanowień 😉 Hurra!
Pozdrawiam, Kinga 🙂
Nie bez powodu moje opinie potrafią być dość długie – gdy myśli jest dużo to i tekst jest długi 😀
Oj, wcale nie jest u Ciebie aż tak źle 🙂 Czytam, czytam i patrzę, a tu już koniec 😉