Kości niezgody – “Mara” Małgorzata i Michał Kuźmińscy
“Tak bardzo się bałeś, że w tym miejscu w końcu wybuchnie pożar, więc sam je podpaliłeś”.
Powszechnie wiadomo, że Małgorzata i Michał Kuźmińscy mają dar do przelewania na papier historii trudnych, przez społeczeństwo uznawanych za tabu i drążenie w nich aż do poznania prawdy. Najnowsza “Mara” kieruje uwagę na Dąbrowę Tarnowską i temat Judenjagd – polowania na Żydów, ukrywających się w czasie wojny.
Niespodziewanie to Bastian jest najmocniej uwikłany w całą tę historię. W ogrodzie jego już nieżyjących dziadków odkryto szkielet i który – według wstępnych założeń Anki – mógł należeć do ofiary Judenjagd. W tym samym czasie na obrzeżach miasteczka ginie mężczyzna – jego śmierć, wyglądająca na wypadek, okazuje się być zabójstwem. A antysemickie napisy nie ułatwiają niczego…
Nos dziennikarski, ale przede wszystkim sumienie nie pozwalają Bastianowi na pozostawienie tej sprawy samej sobie. Ale tym samym otwiera puszkę Pandory… Będzie musiał zmierzyć się z historią własnej rodziny, która będzie mu ciążyć stokrotnie bardziej aniżeli wszystkie dotychczasowe sprawy. Rodzina, sąsiedzi i prawie cała Dąbrowa będzie miała mu za złe, że robi sensację z ludzkiej tragedii. Bo tacy jak on – dziennikarze – są tylko od jątrzenia i oczerniania.
“Bo jak się wie, to można przestać się bać”
Pytania i wątpliwości snują się za Bastianem niczym senna mara. Nie dają spokojnie zasnąć, nie może znaleźć sobie miejsca a ściany rodzinnego domostwa patrzą z wyrzutem, że wcześniej nie dociekał prawdy.
Ale temat Żydów i Judenjagd uwiera całą Dąbrowę. Owszem, przed wojną byli. Traktowani jako obcy, ze względu na swoją kulturę, zwyczaje, język, religię… A po wojnie? Już ich nie było. Pozostała tylko synagoga. Nikt nie dopytywał, bo tak było wygodniej. Jakby wszyscy wiedzieli, że w mieście nie tylko starano się im pomóc w czasie wojny, ale także działy się rzeczy bardziej wstydliwe, o których nie wolno mówić. Dąbrowianie nie do końca rozliczyli się ze swoją historią. Dopóki nie poznają prawdy, to pytania będą chodzić za nimi jak cień. I oby pytali, bo nadejdzie moment, gdy wszyscy, którzy znają prawdę – odejdą.
Krok ku dorosłości
W “Marze” też najdobitniej widać przemiany bohaterów, proces ich dojrzewania. Ale to wcale nie oznacza, że osiągnęli poziom stabilizacji życiowej i mogą już spokojnie się zestarzeć (mam nadzieję, że wręcz przeciwnie!). Bastian z dziennikarza – hultaja i bawidamka ze “Ślebody” zdecydowanie już wyrósł. Robi się sentymentalny a dom dziadków przywołuje wspomnienia z dzieciństwa. Ale z drugiej strony – ta sielskość i wiejskość mocno go wtedy uwierała. Uciekł w wielki świat. A teraz, po tej całej historii w Dąbrowie, już nie chce uciekać. Chce odejść z przeświadczeniem, że poznał prawdę.
“Mara” to najlepszy etnokryminał w dorobku Małgorzaty i Michała Kuźmińskich. Wielogłos narracyjny, kilka płaszczyzn czasowych, połączenie wiedzy naukowej i umiejętności dziennikarskich w śledztwie, odpowiednio dozowane napięcie i realistyczne tło społeczne – to niezaprzeczalne atuty tej książki. Ale i tak najważniejsza jest prawda. Choćby nie wiadomo jak bolała i tak zawsze będzie lepsza od niewiedzy.
_____
Świetna recenzja. A co do twórczości tego duetu, to nikt nie pisze o prawdzie tak mocno i wciągająco. To zdecydowanie coś dla mnie, tym bardziej, że już kilka książek ich autorstwa mam już za sobą. Są rewelacyjne. Pozdrawiam,☺
Dzięki 🙂
Każda książka ich autorstwa jest dopracowana do perfekcji. Chyba nie ma takiego drugiego duetu w Polsce 🙂