„Amok” Izabela Janiszewska
„Niczym swędzenie powracało odwieczne pytanie o to, czy niektórzy ludzie rodzą się obarczeni genem zła, czy to okoliczności czynią ich potworami”.
Sięgając po „Amok”, wieńczący trylogię z Larysą Luboń i Bruno Wilczyńskim, miałam przeczucie nadchodzącego trzęsienia ziemi. W przypadku takich bohaterów innego scenariusza po prostu nie zakładałam. Żadnych kompromisów, żadnych odcieni szarości.
„Od strachu gorsi są tylko ludzie, którzy lęk innych wykorzystują do własnych celów”
Komisarz Wilczyński rzuca się w wir pracy, chcąc odnaleźć Sylwię Konopacką, koleżankę z pracy. Jako jedyny nie ma żadnych wątpliwości co do udziału Jacka Lewickiego w tej sprawie. Czas działa zdecydowanie na jego niekorzyść a sam komisarz daje się wciągnąć w sieć manipulacji, w której trudno się kierować rozsądkiem.
Larysa ma mętlik w głowie. Nie wie, czy wierzyć w śmierć swojego dawnego szefa, Pawła Wiśniewskiego. Jej własne podejrzenia powoli przeradzają się w pewność, co generuje bardzo niewygodne pytania. Zawodowo pracuje nad materiałem o zagadkowej śmierci bezdomnej z Dworca Centralnego. W którą stronę by się nie odwróciła, każdy trop prowadzi do rodziny Hallerów. Tak, tych Hallerów – równie bogatych, co niebezpiecznych.
Obydwoje niezupełnie zdają sobie sprawę z powagi sytuacji, ani z tego, że czeka na nich najważniejszy test. Z człowieczeństwa. Czy definitywne rozliczenie z przeszłością pozwoli im w końcu normalnie żyć?
„To ustawiona gra, możesz się miotać, a i tak niczego nie osiągniesz”
Izabela Janiszewska wyznaję zasadę „zero litości”, zarówno dla swoich bohaterów, jak i czytelników. W konstruowaniu kryminalnej opowieści jest precyzyjna do bólu – nie tylko w „Amoku”, ale już od samego początku trylogii. Najmniejsze niedociągnięcia, niedbale zarysowane szczegóły, naciągane teorie szybko by wyszły na jaw, burząc wartki rytm akcji. A tymczasem wir wydarzeń wciąga błyskawicznie i niepostrzeżenie. Dwa, zupełnie inne śledztwa, z nikłym widokiem na punkty styczne. Absorbujące, wielowątkowe i żmudne. Z odpowiednio stopniowaną dramaturgią i igraniem z losem.
„Krzywdzenie innych jest przerzucaniem na nich cierpienia, którego sami nie potrafimy udźwignąć”
„Amok” jest też książką bardzo ludzką. Autorka stawia Larysę i Bruna przed wyzwaniami, na widok których wielu, ba – większość by odpuściła albo odwróciła się na pięcie i wymazała epizod z pamięci. Tutaj jest na odwrót – duet prze naprzód, choć wie, że potem nic nie będzie takie samo. Z raz przekroczonej granicy nie sposób zawrócić.
Z ust Larysy i Bruna pada sporo gorzkich refleksji, przesyconych lękiem, gniewem, strachem i cierpieniem. Pokazują, że nikt nie jest człowiekiem ze stali, nikt nie jest niezniszczalny. Nowe, dość ekstremalne sytuacje wymuszają przekraczanie granic, testowanie siebie i szukanie odpowiedzi, na ile człowiek jest w stanie zaryzykować, by osiągnąć swój cel. I kiedy nastąpi ten moment, że zaczyna się działanie wbrew logice, wbrew zdrowemu rozsądkowi i instynktowi samozachowawczemu, który krzyczy uciekaj? I w końcu – najistotniejsze pytanie – co lub kto jest w stanie wydobyć z człowieka zło? Przecież mówi się, że człowiek jest z natury dobry.
„Każda minuta, której nie wykorzystam na ratowanie życia, może stać się tą, która zadecyduje o mojej śmierci”
Zaginiona policjantka, Sylwia Konopacka to z kolei głos rozpaczy i bezsilności przeplatającej się z walką o przeżycie, zwłaszcza w ciemnościach, które nie są sprzymierzeńcem.
Świadomość upływu czasu jest potworna. Z jednej strony kobieta w końcu ma czas, by przejrzeć na oczy i uświadomić sobie, że padła ofiarą okrutnej manipulacji a z drugiej strony zegar odmierza czas do nieuniknionego końca. Krzyk zamiera w gardle, mięśnie sztywnieją, organizm zaczyna się poddawać…
„Strach rośnie, gdy mu ulegamy”
„Amok” to historia kryminalna, która przypomina wędrówkę tajnymi, ciemnymi korytarzami w budowlach z minionych epok. Razem z bohaterami przemykamy niepewnie, delikatnie stąpając i analizując możliwe wyjścia. Ale na końcu zawiłej sieci korytarzy czeka pomieszczenie – pułapka. Jeden nieostrożny ruch, ściany zaczynają się do siebie zbliżać a bohaterowie nie są w stanie nic zrobić. Chwile ciszy należą do rzadkości. Pułapka zaczyna się zamykać, ściany już są zbyt blisko. Nie sposób z nimi wygrać…
__
Izabela Janiszewska „Amok”
Cykl: Larysa Luboń i Bruno Wilczyński, t.3
Wydawnictwo Czwarta Strona Kryminału